Jak nazwać postępowanie ośmiu generałów ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, którzy nie przyjmują do wiadomości rozkazów o zwolnieniu i otwarcie krytykują politykę ministra obrony?
Gdy pułkownik Ryszard Chwastek, były dowódca 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej, wypowiedział posłuszeństwo ministrowi obrony, ten uznał to za skandal kompromitujący polską armię w oczach sojuszników z NATO. Chwastka zwolniono z armii i wkrótce pułkownik stanie przed sądem wojskowym za niewykonanie rozkazu. Większość gazet i stacji telewizyjnych nazwała wyczyn Chwastka rokoszem. A jak nazwać postępowanie ośmiu generałów ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, zajmujących stanowiska dowódcze między innymi w zarządach planowania i dowodzenia, którzy nie przyjmują do wiadomości rozkazów o zwolnieniu i otwarcie krytykują politykę ministra obrony? - Byłaby to rzecz niesłychana w historii NATO, podważająca zdolność Polski do sojuszniczej współpracy. Chcemy zapytać polskich partnerów, co w tej sprawie zamierzają zrobić - mówi "Wprost" płk Ronald van der Werve ze sztabu NATO w Brukseli.
Kto przewodzi w polskiej armii?
Kilku generałów ze Sztabu Generalnego nie chce się pogodzić z opuszczeniem zajmowanych stanowisk. Na ich miejsca mają przyjść pułkownicy. Z pracą w Sztabie Generalnym WP pożegnają się generałowie Zygmunt Dominikowski (szef zarządu planowania operacyjnego), Stanisław Filipiak (z zarządu planowania strategicznego), Julian Maj (z zarządu systemów dowodzenia), Lech Stefaniak (z zarządu planowania rozwoju sił zbrojnych), Wojciech Wojciechowski (z zarządu łączności i informatyki), Waldemar Skrzypczak (z zarządu doktryn i szkolenia), Tadeusz Kuziora (z zarządu koordynacji) i Janusz Adamczyk (z zarządu wojskowej służby zdrowia). Zamiar zwolnienia generałów potwierdził "Wprost" gen. Zbigniew Jabłoński, szef departamentu kadr w MON.
Generałowie mają wybór: mogą odejść na wcześniejszą emeryturę albo na niższe stanowiska, na przykład dowódców brygady. Rozmawialiśmy z pięcioma z nich. Nie chcą przyjąć żadnej z tych propozycji. - Ci ludzie nie powinni dowodzić nawet brygadami. Tam potrzebni są młodzi i rzutcy oficerowie, a nie wypaleni wiekiem i stażem generałowie - uważa Bronisław Komorowski, minister obrony w rządzie Jerzego Buzka.
-To idiotyzm! Dowodziłem już dywizją, potem pracowałem w Sztabie Generalnym, a teraz miałbym dowodzić małym związkiem taktycznym. Nie zasłużyłem na taką degradację i nie zamierzam się na to godzić - opowiada jeden z generałów. Niesubordynacja ośmiu generałów ze Sztabu Generalnego jest ewenementem w armii NATO. Targowanie się o stanowiska i grożenie buntem jest w armiach paktu nie do pomyślenia. Świadczy o demoralizacji wyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego. Świadczy też w ogóle o niskiej jakości jego kadr. Nie jest chyba przypadkiem, że do niesubordynacji dochodzi w armii, której dywizja jest trzykrotnie mniej sprawna od przeciętnej dywizji w innych państwach NATO i której oficerowie (w tym generałowie) uzyskują ponaddwuipółkrotnie gorsze wyniki w testach sprawności niż ich koledzy z innych krajów.
Jest paradoksem, że zwalniani generałowie, którzy także odpowiadają za niską jakość polskiej armii, formułują oskarżenia pod adresem kierownictwa MON. Bogusław Smólski, jeden z najbliższych współpracowników ministra Jerzego Szmajdzińskiego (zajmował się sprawami przemysłu zbrojeniowego), niedawno podał się do dymisji. - Nie mogłem patrzeć na to, co się dzieje w wojsku, bo to absolutna demoralizacja, więc podałem się do dymisji. Bunt nie przyszedł mi do głowy, bo armia opiera się na dyscyplinie, a odmowa wykonania rozkazu to sprawa, która nie mieści się w pojęciu honoru oficerskiego - mówi gen. Bogusław Smólski.
Co generałowie zarzucają ministrowi obrony?
Jeden ze scenariuszy rozważanych przez generałów, którzy nie chcą odejść ze stanowisk (co potwierdzili w rozmowie z dziennikarzem "Wprost"), zakłada wizyty w dawnych jednostkach i przeprowadzenie tam swoistego referendum: za lub przeciw ministrowi Szmajdzińskiemu. Generałowie, z którymi rozmawialiśmy, zarzucają ministrowi obrony prowadzenie polityki kadrowej polegającej na promowaniu wyłącznie swoich, oskarżają go o rozbijanie struktur Sztabu Generalnego, pauperyzację oficerów oraz błędną koncepcję uzbrojenia armii. W tej krytyce nie są odosobnieni. Departament Wychowania i Promocji Obronności MON przeprowadził niedawno w armii badania (z wynikami zapoznano Kolegium Dowódców Sił Zbrojnych), z których wynika, że w korpusie oficerskim panują "długo utrzymujące się, od dawna dominujące w nastrojach kadry zniechęcenie, rozgoryczenie i pesymizm". Potwierdzają to sondaże Wojskowego Biura Badań Socjologicznych - aż dziewięciu na dziesięciu żołnierzy zawodowych uważa, że w wojsku dzieje się źle.
- W Warszawie myślą tylko o własnych stołkach, a to, co się dzieje w armii, to prawdziwy sabotaż, za którym stoi minister i najwyżsi dowódcy. Wszędzie kwitnie korupcja. Jeśli płk Chwastek zostanie skazany, bo powiedział prawdę, poprą go tysiące oficerów - mówi porucznik Andrzej Wiśniewski z jednostki na Mazurach. Pytany, czy poparłby ewentualny bunt generałów, waha się, gdyż podejrzewa, że to nie prawdziwy bunt, tylko walka "między wartymi siebie sitwami". Jeśli jednak generałowie naprawdę wystąpią w imieniu takich jak on, mogą liczyć na poparcie.
Kto może poprzeć buntujących się generałów?
Z danych Wojskowego Instytut Badań Socjologicznych wynika, że co szósty oficer czuje się podobnie jak pracownicy zlikwidowanych pegeerów. Co dziesiąta rodzina zawodowego wojskowego korzysta z pomocy społecznej, żeby przeżyć. Połowa rodzin w małych garnizonach robi zakupy na kredyt (w sklepach działających w pobliżu jednostek). To na nich liczą głównie buntownicy, bo są to żołnierze najbardziej zdeterminowani i niezadowoleni. Za swojego politycznego reprezentanta uważają Samoobronę i Andrzeja Leppera (z badań wojskowych socjologów wynika, że partię Leppera poparłoby 42 proc. zawodowych żołnierzy, a SLD - 26 proc.). Nie jest więc przypadkiem, że płk Chwastek otrzymał poparcie Samoobrony, choć w wyborach na prezydenta Szczecina startuje z listy Ligi Polskich Rodzin. Kiedy zbuntował się płk Chwastek, poparła go część młodszej kadry oficerskiej, która najbardziej narzeka na system awansów w wojsku. Po swoim wystąpieniu pułkownik otrzymywał tygodniowo po kilkadziesiąt listów z poparciem. Głosy poparcia opublikowano nawet na oficjalnych stronach internetowych tygodnika "Polska Zbrojna", finansowanego przez MON. Utworzono specjalne konto, na które wpłacano pieniądze dla Chwastka. Mimo że Chwastek stanie przed sądem, nie spacyfikowało to buntowniczych nastrojów w armii. Zwolennicy pułkownika jedynie stwierdzili, że źle przygotował swoją akcję.
Violetta Krasnowska
Dariusz Rembelski
Reakcje na artykuł - czytaj: Bunt w armii - c.d. (aktl.)
Pełny tekst "Buntu generałów" w najnowszym, 1038 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 14 października.
W numerze także: Najbogatsi Europy Środkowej i Wschodniej ("Czasy były takie, że każdy brał, ile mógł unieść" - przyznał Borys Bieriezowski, wspominając spontaniczną prywatyzację sowieckiej gospodarki po 1991 r. Kim są najbogatsi Europy Środkowej i Wschodniej?)
Molly Malone straszy (Milion Irlandczyków - wskutek błędu Komisji Europejskiej - zadecyduje o przyszłości Europy - polskiej (i nie tylko) akcesji, instytucjach, podziale władzy i dotacji)
Elektroniczna ćwierćinteligencja (Inteligentne pralki, samochody: niemal wszystkie produkty zyskują taki przydomek. Na wyrost. Urządzenia byłyby naprawdę inteligentne, gdyby miały tylko jeden przycisk)
oraz Płeć z odzysku (Przeszczepy narządów rozrodczych będą wkrótce tak powszechne jak transplantacje nerek. Dawcami będą kobiety i mężczyźni, którzy pragną zmienić płeć).
Kto przewodzi w polskiej armii?
Kilku generałów ze Sztabu Generalnego nie chce się pogodzić z opuszczeniem zajmowanych stanowisk. Na ich miejsca mają przyjść pułkownicy. Z pracą w Sztabie Generalnym WP pożegnają się generałowie Zygmunt Dominikowski (szef zarządu planowania operacyjnego), Stanisław Filipiak (z zarządu planowania strategicznego), Julian Maj (z zarządu systemów dowodzenia), Lech Stefaniak (z zarządu planowania rozwoju sił zbrojnych), Wojciech Wojciechowski (z zarządu łączności i informatyki), Waldemar Skrzypczak (z zarządu doktryn i szkolenia), Tadeusz Kuziora (z zarządu koordynacji) i Janusz Adamczyk (z zarządu wojskowej służby zdrowia). Zamiar zwolnienia generałów potwierdził "Wprost" gen. Zbigniew Jabłoński, szef departamentu kadr w MON.
Generałowie mają wybór: mogą odejść na wcześniejszą emeryturę albo na niższe stanowiska, na przykład dowódców brygady. Rozmawialiśmy z pięcioma z nich. Nie chcą przyjąć żadnej z tych propozycji. - Ci ludzie nie powinni dowodzić nawet brygadami. Tam potrzebni są młodzi i rzutcy oficerowie, a nie wypaleni wiekiem i stażem generałowie - uważa Bronisław Komorowski, minister obrony w rządzie Jerzego Buzka.
-To idiotyzm! Dowodziłem już dywizją, potem pracowałem w Sztabie Generalnym, a teraz miałbym dowodzić małym związkiem taktycznym. Nie zasłużyłem na taką degradację i nie zamierzam się na to godzić - opowiada jeden z generałów. Niesubordynacja ośmiu generałów ze Sztabu Generalnego jest ewenementem w armii NATO. Targowanie się o stanowiska i grożenie buntem jest w armiach paktu nie do pomyślenia. Świadczy o demoralizacji wyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego. Świadczy też w ogóle o niskiej jakości jego kadr. Nie jest chyba przypadkiem, że do niesubordynacji dochodzi w armii, której dywizja jest trzykrotnie mniej sprawna od przeciętnej dywizji w innych państwach NATO i której oficerowie (w tym generałowie) uzyskują ponaddwuipółkrotnie gorsze wyniki w testach sprawności niż ich koledzy z innych krajów.
Jest paradoksem, że zwalniani generałowie, którzy także odpowiadają za niską jakość polskiej armii, formułują oskarżenia pod adresem kierownictwa MON. Bogusław Smólski, jeden z najbliższych współpracowników ministra Jerzego Szmajdzińskiego (zajmował się sprawami przemysłu zbrojeniowego), niedawno podał się do dymisji. - Nie mogłem patrzeć na to, co się dzieje w wojsku, bo to absolutna demoralizacja, więc podałem się do dymisji. Bunt nie przyszedł mi do głowy, bo armia opiera się na dyscyplinie, a odmowa wykonania rozkazu to sprawa, która nie mieści się w pojęciu honoru oficerskiego - mówi gen. Bogusław Smólski.
Co generałowie zarzucają ministrowi obrony?
Jeden ze scenariuszy rozważanych przez generałów, którzy nie chcą odejść ze stanowisk (co potwierdzili w rozmowie z dziennikarzem "Wprost"), zakłada wizyty w dawnych jednostkach i przeprowadzenie tam swoistego referendum: za lub przeciw ministrowi Szmajdzińskiemu. Generałowie, z którymi rozmawialiśmy, zarzucają ministrowi obrony prowadzenie polityki kadrowej polegającej na promowaniu wyłącznie swoich, oskarżają go o rozbijanie struktur Sztabu Generalnego, pauperyzację oficerów oraz błędną koncepcję uzbrojenia armii. W tej krytyce nie są odosobnieni. Departament Wychowania i Promocji Obronności MON przeprowadził niedawno w armii badania (z wynikami zapoznano Kolegium Dowódców Sił Zbrojnych), z których wynika, że w korpusie oficerskim panują "długo utrzymujące się, od dawna dominujące w nastrojach kadry zniechęcenie, rozgoryczenie i pesymizm". Potwierdzają to sondaże Wojskowego Biura Badań Socjologicznych - aż dziewięciu na dziesięciu żołnierzy zawodowych uważa, że w wojsku dzieje się źle.
- W Warszawie myślą tylko o własnych stołkach, a to, co się dzieje w armii, to prawdziwy sabotaż, za którym stoi minister i najwyżsi dowódcy. Wszędzie kwitnie korupcja. Jeśli płk Chwastek zostanie skazany, bo powiedział prawdę, poprą go tysiące oficerów - mówi porucznik Andrzej Wiśniewski z jednostki na Mazurach. Pytany, czy poparłby ewentualny bunt generałów, waha się, gdyż podejrzewa, że to nie prawdziwy bunt, tylko walka "między wartymi siebie sitwami". Jeśli jednak generałowie naprawdę wystąpią w imieniu takich jak on, mogą liczyć na poparcie.
Kto może poprzeć buntujących się generałów?
Z danych Wojskowego Instytut Badań Socjologicznych wynika, że co szósty oficer czuje się podobnie jak pracownicy zlikwidowanych pegeerów. Co dziesiąta rodzina zawodowego wojskowego korzysta z pomocy społecznej, żeby przeżyć. Połowa rodzin w małych garnizonach robi zakupy na kredyt (w sklepach działających w pobliżu jednostek). To na nich liczą głównie buntownicy, bo są to żołnierze najbardziej zdeterminowani i niezadowoleni. Za swojego politycznego reprezentanta uważają Samoobronę i Andrzeja Leppera (z badań wojskowych socjologów wynika, że partię Leppera poparłoby 42 proc. zawodowych żołnierzy, a SLD - 26 proc.). Nie jest więc przypadkiem, że płk Chwastek otrzymał poparcie Samoobrony, choć w wyborach na prezydenta Szczecina startuje z listy Ligi Polskich Rodzin. Kiedy zbuntował się płk Chwastek, poparła go część młodszej kadry oficerskiej, która najbardziej narzeka na system awansów w wojsku. Po swoim wystąpieniu pułkownik otrzymywał tygodniowo po kilkadziesiąt listów z poparciem. Głosy poparcia opublikowano nawet na oficjalnych stronach internetowych tygodnika "Polska Zbrojna", finansowanego przez MON. Utworzono specjalne konto, na które wpłacano pieniądze dla Chwastka. Mimo że Chwastek stanie przed sądem, nie spacyfikowało to buntowniczych nastrojów w armii. Zwolennicy pułkownika jedynie stwierdzili, że źle przygotował swoją akcję.
Violetta Krasnowska
Dariusz Rembelski
Reakcje na artykuł - czytaj: Bunt w armii - c.d. (aktl.)
Pełny tekst "Buntu generałów" w najnowszym, 1038 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 14 października.
W numerze także: Najbogatsi Europy Środkowej i Wschodniej ("Czasy były takie, że każdy brał, ile mógł unieść" - przyznał Borys Bieriezowski, wspominając spontaniczną prywatyzację sowieckiej gospodarki po 1991 r. Kim są najbogatsi Europy Środkowej i Wschodniej?)
Molly Malone straszy (Milion Irlandczyków - wskutek błędu Komisji Europejskiej - zadecyduje o przyszłości Europy - polskiej (i nie tylko) akcesji, instytucjach, podziale władzy i dotacji)
Elektroniczna ćwierćinteligencja (Inteligentne pralki, samochody: niemal wszystkie produkty zyskują taki przydomek. Na wyrost. Urządzenia byłyby naprawdę inteligentne, gdyby miały tylko jeden przycisk)
oraz Płeć z odzysku (Przeszczepy narządów rozrodczych będą wkrótce tak powszechne jak transplantacje nerek. Dawcami będą kobiety i mężczyźni, którzy pragną zmienić płeć).