Po oskarżeniach zrzekł się stanowiska
15 grudnia 2011 roku pion lustracyjny IPN, w związku z wątpliwościami co do prawdziwości oświadczenia lustracyjnego ówczesnego wiceministra i Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, wysłał do sądu wniosek o wszczęcie wobec niego postępowania lustracyjnego. W swym oświadczeniu Szczuka podał, że nie miał związków ze służbami specjalnymi PRL. 16 grudnia portal rp.pl podał informację o wniosku. Dodano, że w IPN zachował się mikrofilm teczki dokumentującej współpracę Szczuki z wywiadem PRL z lat 80. Według portalu Szczuka "stał się obiektem zainteresowania SB, kiedy na początku lat 80. studiował na wiedeńskiej Akademii Dyplomatycznej". Szczuka oświadczył, że jego oświadczenie lustracyjne jest zgodne z prawdą i że jest przekonany, iż niezawisły sąd potwierdzi jego prawdziwość. Podkreślił, że gdy w 2004 roku pierwszy raz został wiceministrem finansów, jego oświadczenia nie zakwestionował Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński. Oświadczył też, że do wyjaśnienia sprawy nie powinien być wiceministrem, dlatego zwrócił się do premiera Donalda Tuska o przyjęcie rezygnacji. 22 grudnia resort ogłosił, że 19 grudnia Tusk odwołał Szczukę z funkcji wiceministra; zastąpił go Mirosław Sekuła.
Nie wiedział, że jest TW "Gaiko"?
Zawartość swych archiwów nt. Szczuki IPN ujawnił latem 2010 roku, gdy został on wiceministrem po raz drugi. Z katalogów IPN wynikało, że w sierpniu 1988 r. został on zarejestrowany jako kontakt operacyjny wywiadu PRL o kryptonimie "Gaiko". Szczuka oświadczył wtedy, że nie miał wcześniej świadomości, iż go zarejestrowano. - Zakładam, że związane jest to z faktem, iż w kilka miesięcy po podjęciu przeze mnie w listopadzie 1987 roku pracy w Ministerstwie Finansów zgłosiły się do mnie osoby podające się za przedstawicieli MSW i oferujące m.in. pomoc w prowadzeniu negocjacji z wierzycielami zagranicznymi. O zgłoszeniu się tych osób poinformowałem swego ówczesnego bezpośredniego przełożonego - dodał. Przed sądem mec. Pietrzak mówił, że w przypadku Szczuki nie zostały spełnione przesłanki tajnej i świadomej współpracy, określone przez Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy, a "sam fakt rejestracji o tym nie stanowi". Według adwokata nie ma przesłanki tajności kontaktów z organami bezpieczeństwa, skoro Szczuka poinformował o nich przełożonego.
"Mój klient odmawiał współpracy"
Mecenas dodał, że "na każdym wymuszonym spotkaniu mój klient odmawiał współpracy, a oficerowie w końcu zarzucili dalsze próby pozyskania go". "Przekazywane informacje były dostępne urzędowo w Ministerstwie Finansów i nie wykraczały poza jego obowiązki służbowe" - powiedział. Adwokat podkreślił, że w sprawie nie ma zobowiązania do współpracy, a Szczuka nie otrzymał żadnej gratyfikacji od organów bezpieczeństwa. - Przekazywane były nie tylko informacje finansowe, ale także np. charakterystyki określonych osób - powiedziała prok. IPN Aneta Rafałko. Dodała, że było ustne zobowiązanie do współpracy, a spotkania Szczuki z oficerami były tajne. IPN przesłuchał tych oficerów.
IPN ma do sprawdzenia sto kilkadziesiąt tysięcy oświadczeń lustracyjnych osób pełniących funkcje publiczne w myśl ustawy lustracyjnej. Pion lustracyjny IPN sprawdza ich ok. 5 tys. rocznie. Wybrany latem 2011 roku na nowego prezesa IPN Łukasz Kamiński deklarował przyspieszenie tego procesu - jego zdaniem możliwe jest sprawdzanie 20 tys. rocznie.
ja, PAP