Otoczeni kordonem policji biznesmeni i politycy wciąż radzą nad tym, jak zmniejszyć przepaść między krajami rozwiniętymi a rozwijającymi się.
Ekonomista prof. Paul Krugman zwrócił uwagę, że "tzw. szybka ścieżka rozwoju jest w wypadku państw biednych bardzo powolna. Biedni nie są beneficjentami bardziej otwartych rynków".
Do zmiany dotychczasowej "egoistycznej" polityki handlowej bogatych państw nawołuje też Horst Koehler, dyrektor MFW. Gdy niektórzy biznesmeni, zgromadzeni w luksusowym hotelu Waldorf-Astoria, biją się w piersi, na ulicach Nowego Jorku antyglobaliści walą w garnki. Protestują m.in. przeciwko "korporacyjnej chciwości", chcąc "powstrzymać kapitalistów", dla których "pieniądze są ważniejsze od ludzi". Postulaty reorientacji kapitalizmu nie są jednak nowe. Dwa lata temu w Davos królowała trawestacja powiedzenia Billa Clintona - zamiast słynnego "Gospodarka, głupcze", pojawiło się "To nie gospodarka, lecz społeczeństwo". Zdaniem przedstawicieli organizacji pozarządowych (i nie tylko), te szczytne słowa przebrzmiały jednak wraz z wyjazdem z alpejskiego kurortu ostatnich gości.
Czy teraz będzie inaczej? Sceptycy twierdzą, że jedyne, co różni obecny szczyt od poprzednich sprowadza się do miejsca - tłem tegorocznych rozmów nie są góry Szwajcarii, lecz wieżowce Manhattanu.
Maria Graczyk
Ekonomista prof. Paul Krugman zwrócił uwagę, że "tzw. szybka ścieżka rozwoju jest w wypadku państw biednych bardzo powolna. Biedni nie są beneficjentami bardziej otwartych rynków".
Do zmiany dotychczasowej "egoistycznej" polityki handlowej bogatych państw nawołuje też Horst Koehler, dyrektor MFW. Gdy niektórzy biznesmeni, zgromadzeni w luksusowym hotelu Waldorf-Astoria, biją się w piersi, na ulicach Nowego Jorku antyglobaliści walą w garnki. Protestują m.in. przeciwko "korporacyjnej chciwości", chcąc "powstrzymać kapitalistów", dla których "pieniądze są ważniejsze od ludzi". Postulaty reorientacji kapitalizmu nie są jednak nowe. Dwa lata temu w Davos królowała trawestacja powiedzenia Billa Clintona - zamiast słynnego "Gospodarka, głupcze", pojawiło się "To nie gospodarka, lecz społeczeństwo". Zdaniem przedstawicieli organizacji pozarządowych (i nie tylko), te szczytne słowa przebrzmiały jednak wraz z wyjazdem z alpejskiego kurortu ostatnich gości.
Czy teraz będzie inaczej? Sceptycy twierdzą, że jedyne, co różni obecny szczyt od poprzednich sprowadza się do miejsca - tłem tegorocznych rozmów nie są góry Szwajcarii, lecz wieżowce Manhattanu.
Maria Graczyk