Polska nie będzie zapraszana na wszystkie szczyty
Zgodnie z kompromisem ws. zapisu o szczytach euro w pakcie fiskalnym kraje spoza eurolandu, które ratyfikują nowy traktat, mają uczestniczyć w szczytach o konkurencyjności oraz zmianach w architekturze strefy euro, a także, jeśli to wskazane, w sprawie wdrażania traktatu przynajmniej raz w roku. Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy zobowiązał się na szczycie UE, że za każdym razem, gdy będzie zwoływał szczyty 17 państw euro, będą je poprzedzać szczyty całej UE lub szczyty paktu fiskalnego (25 państw), chyba że "zajdą nadzwyczajne okoliczności". Polska przystąpi do paktu, choć premier Donald Tusk ocenił, że kompromis nie daje pełnej satysfakcji.
Jest zagrożenie podziału na Europę dwóch prędkości
"Traktat uwzględnia zwłaszcza postulaty posłów dotyczące wzrostu i poprawy dyscypliny fiskalnej oraz zobowiązanie do pełnego stosowania metody wspólnotowej zawsze, gdy będzie to możliwe. Parlament dostrzega również, że traktat zmniejsza zagrożenie podziału na Europę dwóch prędkości, uznając prawo udziału państw spoza strefy euro w niektórych szczytach jej członków oraz zapewniając zwiększony nadzór ze strony PE" - czytamy w informacji, którą PE przesłał po głosowaniu.
Van Rompuy: zabezpieczyliśmy spójność UE
- Ci, którzy nie należą do strefy euro, ale ratyfikują traktat, mogą uczestniczyć w kluczowych momentach w negocjacjach szczytów euro; naturalnie będą uczestniczyć we wszystkich uzgodnieniach dotyczących traktatu - mówił Van Rompuy w czasie debaty w PE o pakcie szef Rady Europejskiej. - Sądzę więc, że w ten sposób zabezpieczyliśmy w największym możliwym stopniu spójność UE - ocenił. Przyznał jednocześnie, że w pewnym momencie "było wrażenie, że mamy zamiar tworzyć Europę dwóch prędkości". Pochwalił kraje spoza euro, przystępujące do paktu, za solidarność z tymi, które mają wspólną walutę.
Rezolucję poparło większość frakcji w Parlamencie Europejskim
PE w rezolucji apeluje też, by uczestnicy paktu w pełni uszanowali swoje zobowiązanie do wpisania w ciągu 5 lat zapisów paktu do traktatu UE oraz zwraca się, by przy tej okazji "zaradzić pozostałym słabościom traktatu z Lizbony". Dotychczas PE sprzeciwiał się poprawianiu tego traktatu. Autorami przyjętej 2 lutego rezolucji jest większość frakcji w PE, poza konserwatystami i skrajnie lewicową grupą GUE/NGL. Zgłosiła ona swoją rezolucję odrzucającą umowę o pakcie fiskalnym jako "niedemokratyczną"; ta rezolucja przepadła w głosowaniu. Mimo to podobne zarzuty pojawiały się w trakcie debaty w PE ze strony socjaldemokratów, Zielonych i konserwatystów.
Lider socjaldemokratów Hannes Swoboda powiedział, że bezrobocie w UE jest najwyższe od 13 lat, a UE "ma do zaproponowania traktat poza instytucjami". Także szefowa Zielonych Rebecca Harms podkreślała, że umowa nie jest objęta procesem demokratycznym traktatu UE, nazwała ją "polityczną szaradą" i oszukiwaniem obywateli. Nastroje chłodzili chrześcijańscy demokraci, którzy zwracali uwagę, że umowa międzyrządowa wprowadza pewne szybkie rozwiązania, które bez niej byłyby niemożliwe, jak automatyczne sancje za naruszanie tzw. złotej zasady budżetowej.
ja, PAP