Dlaczego Rosja prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy Tu-154M? Seremet: bo Polska nie ma baz na całym świecie

Dlaczego Rosja prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy Tu-154M? Seremet: bo Polska nie ma baz na całym świecie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Seremet (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski) 
Prokurator generalny Andrzej Seremet ocenił, że w kontaktach ze stroną rosyjską w sprawie śledztwa smoleńskiego przejawia aktywność najwyższą z możliwych. Dodał że lutowy termin spotkania polskich i rosyjskich śledczych jest aktualny.
- Nie chcę wystawiać cenzurek, to jest współpraca niełatwa, ona ma lepsze i gorsze okresy. Moja aktywność jest najwyższa z możliwych w tych uwarunkowaniach, bo nie jest przyjęte w relacjach międzynarodowych wizytowanie się co dwa-trzy miesiące i niemal co kilka tygodni rozmowy telefoniczne, a i tamta strona ma swoje trudności rozmaite - powiedział prokurator generalny, który przedstawiał w Senacie informację na temat aktualnej sytuacji w prokuraturze.

"A gdyby prokurator był polityczny...?"

W połowie stycznia prokurator generalny informował, że w lutym rosyjscy i polscy śledczy prowadzący odrębne postępowania w sprawie katastrofy smoleńskiej spotkają się w Warszawie, by dokonać przeglądu dotychczasowej współpracy. Po zakończeniu wystąpienia w Senacie Seremet poinformował, że w przyszłym tygodniu spotka się z prokuratorami wojskowymi. - Zaczniemy przygotowania logistyczne, żeby ten termin lutowy został zachowany i myślę, że nie będzie większych przeszkód do tego, żeby w lutym w Warszawie to spotkanie się odbyło - zaznaczył. Wcześniej - odpowiadając na pytania senatorów - prokurator generalny powiedział, że wysoko ocenia pracę polskiej prokuratury i zaangażowanie prokuratorów w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. Dodał, że przeprowadzony w 2010 r. rozdział funkcji ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego miał pozytywny wpływ na prowadzenie po stronie polskiej śledztwa smoleńskiego. - Patrzę na życie w tym kraju i widzę, co by się działo, gdyby funkcję prokuratora generalnego pełnił minister, czyli organ polityczny - podkreślił Seremet.

Ile jeszcze potrwa śledztwo? "Może rok, ale..."

Zdaniem prokuratora generalnego trudno na razie mówić jak długo będzie jeszcze trwało śledztwo smoleńskie. - Mówiłem i mówię o roku, ale bardzo ostrożnie, bo już kilka razy sparzyłem się na tym, że termin musi ulec przedłużeniu - tłumaczył. Przypomniał, że francuskie śledztwo w sprawie katastrofy samolotu Concorde w lipcu 2000 r. trwało 10 lat.

"Polska to nie USA"

Nawiązując do pytań, w których senatorowie mówili o tym, że Amerykanie badali katastrofę swojego samolotu PanAm, do której doszło nad Lockerbie w Szkocji w grudniu 1988 r., Seremet zauważył z przekąsem, że  "my się czasami zachłystujemy tym, że Amerykanie potrafią w ten sposób utwierdzać swoje miejsce na świecie, ale my jesteśmy tylko Polską". - Mamy pewne zobowiązania międzynarodowe, nimi się chcemy kierować. My nie mamy baz w całym świecie - dodał. Prokurator generalny powiedział też, że często spotyka się z  argumentem, iż prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew mówił o możliwości prowadzenia wspólnego śledztwa. - To jest deklaracja polityczna, a trzeba to  przełożyć na język prawny. Nie było instrumentów prawnych innych niż  prowadzenie tych śledztw w takim równoległym modelu, w jakim one obecnie są prowadzone, posiłkując się wzajemnie dowodami - podkreślił.

 Śledztwo warszawskiej wojskowej prokuratury okręgowej jest prowadzone w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w  wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu Tu-154", w  tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. W końcu sierpnia zeszłego roku Wojskowa Prokuratura Okręgowa postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w 36 Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Chodzi o organizację lotu Tu-154M w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili wyjaśnień. Grozi im do 3 lat więzienia. Śledztwo jest obecnie przedłużone do 10 kwietnia.

PAP, arb