"A gdyby prokurator był polityczny...?"
W połowie stycznia prokurator generalny informował, że w lutym rosyjscy i polscy śledczy prowadzący odrębne postępowania w sprawie katastrofy smoleńskiej spotkają się w Warszawie, by dokonać przeglądu dotychczasowej współpracy. Po zakończeniu wystąpienia w Senacie Seremet poinformował, że w przyszłym tygodniu spotka się z prokuratorami wojskowymi. - Zaczniemy przygotowania logistyczne, żeby ten termin lutowy został zachowany i myślę, że nie będzie większych przeszkód do tego, żeby w lutym w Warszawie to spotkanie się odbyło - zaznaczył. Wcześniej - odpowiadając na pytania senatorów - prokurator generalny powiedział, że wysoko ocenia pracę polskiej prokuratury i zaangażowanie prokuratorów w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. Dodał, że przeprowadzony w 2010 r. rozdział funkcji ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego miał pozytywny wpływ na prowadzenie po stronie polskiej śledztwa smoleńskiego. - Patrzę na życie w tym kraju i widzę, co by się działo, gdyby funkcję prokuratora generalnego pełnił minister, czyli organ polityczny - podkreślił Seremet.
Ile jeszcze potrwa śledztwo? "Może rok, ale..."
Zdaniem prokuratora generalnego trudno na razie mówić jak długo będzie jeszcze trwało śledztwo smoleńskie. - Mówiłem i mówię o roku, ale bardzo ostrożnie, bo już kilka razy sparzyłem się na tym, że termin musi ulec przedłużeniu - tłumaczył. Przypomniał, że francuskie śledztwo w sprawie katastrofy samolotu Concorde w lipcu 2000 r. trwało 10 lat.
"Polska to nie USA"
Nawiązując do pytań, w których senatorowie mówili o tym, że Amerykanie badali katastrofę swojego samolotu PanAm, do której doszło nad Lockerbie w Szkocji w grudniu 1988 r., Seremet zauważył z przekąsem, że "my się czasami zachłystujemy tym, że Amerykanie potrafią w ten sposób utwierdzać swoje miejsce na świecie, ale my jesteśmy tylko Polską". - Mamy pewne zobowiązania międzynarodowe, nimi się chcemy kierować. My nie mamy baz w całym świecie - dodał. Prokurator generalny powiedział też, że często spotyka się z argumentem, iż prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew mówił o możliwości prowadzenia wspólnego śledztwa. - To jest deklaracja polityczna, a trzeba to przełożyć na język prawny. Nie było instrumentów prawnych innych niż prowadzenie tych śledztw w takim równoległym modelu, w jakim one obecnie są prowadzone, posiłkując się wzajemnie dowodami - podkreślił.
Śledztwo warszawskiej wojskowej prokuratury okręgowej jest prowadzone w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu Tu-154", w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. W końcu sierpnia zeszłego roku Wojskowa Prokuratura Okręgowa postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w 36 Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Chodzi o organizację lotu Tu-154M w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili wyjaśnień. Grozi im do 3 lat więzienia. Śledztwo jest obecnie przedłużone do 10 kwietnia.PAP, arb