Jak dotąd we Włoszech doliczono się ośmiu śmiertelnych ofiar ataku zimy - taki bilans podano, w kolejnym dniu silnych mrozów na północy i największych od ponad ćwierćwiecza opadów śniegu w Rzymie.
Wśród ofiar jest dwóch narciarzy, którzy zginęli w lawinie w Val Pusteria przy granicy z Austrią, bezdomna ukraińska imigrantka, która zmarła z wyziębienia w podrzymskiej Ostii, oraz mężczyzna, znaleziony w samochodzie niedaleko miasta L'Aquila - ten ostatni zasnął w aucie, z którego nie mógł wysiąść z powodu śnieżycy i zatruł się tlenkiem węgla. We Frosinone w środkowych Włoszech mężczyzna zginął w zawalonym pod naporem śniegu magazynie rolnym.
160 tysięcy ludzi nie ma prądu w czterech regionach kraju: w Lacjum, Abruzji, Kampanii i Molise. Awarie naprawia 1000 techników. Krytyczna sytuacja panuje na drogach w rejonie Rzymu, zasypanych przez zamarzający śnieg. Oblodzone ulice i główne trasy dojazdowe oraz obwodnica poblokowane są dodatkowo przez samochody porzucone przez kierowców.
Władze stołecznego regionu poprosiły wojsko o pomoc w odśnieżaniu dróg. Burmistrz włoskiej stolicy Gianni Alemanno podjął decyzję o zamknięciu wszystkich szkół 6 lutego. Przyznał jednocześnie, że Wieczne Miasto nie jest przygotowane do tak intensywnego ataku zimy.
PAP, arb