Nie wiedzieli, gdzie uciekać
Według prokuratury, wiceszef BOR ponosi odpowiedzialność za to, że podczas wizyt premiera (7 kwietnia) i prezydenta (10 kwietnia) w Smoleńsku i Katyniu, Donaldowi Tuskowi i Lechowi Kaczyńskiemu nie zapewniono odpowiedniej ochrony, szczególnie na lotnisku Siewiernyj. BOR nie znał dróg ewakuacji z lotniska ani nie wiedział, w którym miejscu mógłby ukrywać się wrogi snajper. Osobista ochrona prezydenta i premiera również nie miała tych informacji. W przypadku zamachu, BOR-owcy nie wiedzieliby, w którą stronę uciekać z ochranianymi VIP-ami.
BOR oddał sprawę w ręce Rosjan
Innym zarzutem dla B. jest fakt, że Polacy oddali obowiązek dbania o bezpieczeństwo Kaczyńskiego i Tuska na lotnisku Rosjanom. Według prokuratury, BOR powinien skontrolować Rosjan i dowiedzieć się, jak mają zamiar chronić polskiego prezydenta i premiera. Zdaniem prokuratury, lotnisko Siewiernyj - na którym delegacje miały przesiąść się do aut - było miejscem czasowego pobytu VIP-ów, a zatem powinno być dokładnie sprawdzone przez BOR.
Niedopełnienie obowiązków?
Praska prokuratura bada wątek, który w 2011 r. wyłączono z postępowania w sprawie katastrofy smoleńskiej, prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Dotyczy on okresu od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. i badana jest w nim sprawa ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie i BOR w związku z przygotowaniami wizyt w Katyniu premiera Donalda Tuska (7 kwietnia 2010 r.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia).
W październiku 2011 r. prokuratura informowała, że funkcjonariusze BOR mogli nie dopełnić obowiązków, przygotowując obie wizyty. W końcu stycznia prokuratura ujawniła opinię biegłych, z której wynika, że uchybienia w działaniach BOR podczas lotów premiera i prezydenta do Smoleńska "miały znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób"; były one niezgodne z zasadami i pragmatyką Biura.
Grzechy BOR-u
Prokuratura ujawniła 20 "najistotniejszych uchybień" wskazanych przez biegłych. Wymienili m.in.: brak rekonesansu lotniska; zbyt pobieżne przeprowadzenie rekonesansu w pozostałych miejscach; wyznaczenie do działań funkcjonariuszy "o niskim stopniu kompetencyjności"; brak BOR na lotnisku przed i podczas lądowań samolotów 7 i 10 kwietnia i niezorganizowanie ochrony miejsc bazowania samolotów na lotnisku; sporządzenie planów zabezpieczeń obu wizyt w sposób sprzeczny z przepisami.
BOR i MSW się bronią
- Opinia biegłych jest krzywdząca dla formacji i funkcjonariuszy, którzy zginęli w katastrofie. Mieliśmy u siebie ponad półroczną kontrolę NIK, wielu specjalistów kontrolowało nasze procedury z wielu poprzednich lat. I zapewniam, że o wiele lepiej zostaliśmy ocenieni przez wysokiej klasy specjalistów z najważniejszej komórki kontrolnej RP - oceniał szef BOR gen. Marian Janicki. - Opinia jest tylko jednym z dowodów i nie daje żadnych podstaw do wyciągania wniosków o odpowiedzialności funkcjonariuszy biura - komentował szef MSW Jacek Cichocki, który nadzoruje Biuro.
Komorowski awansował szefa BOR-u
Po katastrofie smoleńskiej szef BOR Marian Janicki został przez Bronisława Komorowskiego awansowany na stopień generała dywizji.
zew, tvn24.pl, PAP