Także w poniedziałek K. nie stawił się w Sądzie Apelacyjnym - jak podkreślił sędzia SA Jerzy Leder, już po raz czwarty od września 2011 r.; po raz kolejny nadesłał też zaświadczenie lekarskie o niezdolności do udziału w posiedzeniu. SA uznał, że jest ono sprzeczne z wcześniejszą opinią lekarza (tego samego zresztą), że po styczniu br. K. może stawiać się w sądzie. Dlatego sąd uznał jego nieobecność za nieusprawiedliwioną - w przeciwieństwie do poprzednich trzech absencji. Sąd wyraził zgodę na doprowadzenie K. do prokuratury. - Inna decyzja byłaby niewytłumaczalna prawnie - uzasadniał sędzia Leder. Dodał, że K. nadużywa swego immunitetu, wobec czego organa ścigania mają kłopoty z pociągnięciem go do odpowiedzialności. - Immunitet jest po to by sędzia nie był pozywany przez niezadowolone strony procesu i by mógł skoncentrować się na pracy - mówił Leder. Jego zdaniem K. "rażąco lekceważy obowiązki" i "albo nie rozumie istoty immunitetu, albo rozumie go opacznie", a jego postawa jest "nieakceptowalna".
Sędzia podkreślił, że gdy poniedziałkowa decyzja uprawomocni się, pozwoli ona na zatrzymanie K. przez policję i doprowadzenie go do prokuratury w Kraśniku za - jak to ujął Leder - "skandaliczne zachowanie". K. ma oddzielną sprawę przed sędziowskim sądem dyscyplinarną o "uchybienie godności urzędu". Choć nie jest on już czynnym sędzią, to uznanie przez sąd, że jest temu winny, mogłoby pozbawić go stanu spoczynku - czyli uprzywilejowanej emerytury sędziowskiej; wtedy dostawałby tylko zwykłą, niższą od sędziowskiej o kilka tys. zł. Także ten sąd ma kłopoty ze stawiennictwem K., który i przed nim zasłania się złym zdrowiem.
ja, PAP