Konflikt w Afganistanie nie leży w interesie USA
W tym samym czasie Biały Dom przekazał redakcji "New York Timesa" pewne informacje na temat toczących się negocjacji z talibami. Według "NYT" sam przywódca talibów Mułła Omar miał poczynić pierwsze kroki, oferując Amerykanom rozpoczęcie rozmów. Mimo licznych dwuznaczności w postawie talibów USA uznały tę propozycję za interesującą - bez wątpienia opierając się na informacjach swego wywiadu - i rozmowy nabrały pewnego tempa latem minionego roku - pisze Stratfor. Operacje wojskowe USA w Afganistanie stały się ostatnio mniej intensywne. Zdaniem Stratforu odzwierciedla to wnioski Waszyngtonu dotyczące tego, jakie są realne ograniczenia działań sił zbrojnych USA w Afganistanie. Nie zmienia to faktu, że tam, gdzie rozdysponowane są poważne siły armii USA, talibowie muszą unikać walki lub z niej rezygnować, w przeciwnym wypadku grozi im klęska. Hipotetycznie USA mogłyby więc zachować tam swe wojska dowolnie długo - pisze Stratfor. Ale USA redukują swój budżet wojskowy. Iran staje się coraz poważniejszym zagrożeniem. W nowej doktrynie wojennej Waszyngton kładzie nacisk na zwiększenie obecności sił zbrojnych na Pacyfiku. Globalna sytuacja po prostu ulega zmianie. Konflikt w Afganistanie nie leży już w interesie Stanów Zjednoczonych - podkreśla amerykański ośrodek wywiadowczy.
Talibowie przejmą władzę po wycofaniu wojsk USA?
Jednak powołując się poufny raport NATO, który niedawno przeciekł do mediów, eksperci Heritage piszą, że talibowie są pewni, że przejmą władzę, gdy tylko z kraju wyjdą siły ISAF. Lecz USA mają teraz inne pilne sprawy, za to nie mają już strategicznych interesów w Afganistanie. Z punktu widzenia Waszyngtonu zachowanie tam kontyngentu USA nie zmniejsza zagrożenia, jakie stanowią wojujący islamiści, choć absorbuje znaczną część sił zbrojnych USA. Tak więc Stany Zjednoczone, jak podczas wojny w Wietnamie od 1971 roku, zaangażowały się w proces budowania politycznego wyjścia z impasu. To dlatego Waszyngton jest skłonny uczynić gest, którego oczekują talibowie, czyli uwolnić więźniów - pisze Stratfor. Według Heritage administracja na razie jedynie "rozważa uwolnienie pięciu talibów z Guantanamo, by rozruszać negocjacje". Ze swej strony talibowie skłonni są do zaakceptowania - przynajmniej na jakiś czas - obecnego rządu koalicyjnego. Pakistan też gotów jest gwarantować USA pewną stabilność Afganistanu, a następnie honorować te zobowiązania. Kluczem do wyjścia z impasu jest bowiem jego poparcie. Waszyngton zdaje sobie sprawę z dwóch rzeczy: stabilność Afganistanu to jeden z głównych celów strategicznych Islamabadu. Zatem Pakistańczycy - tak jak po zakończeniu sowieckiej okupacji - odegrają rolę w Afganistanie, chcąc mieć spokój po tej stronie granicy. Waszyngton wie też, że głównym wrogiem Islamabadu pozostają Indie. Ponieważ Chiny - mimo flirtów z Pakistanem - nie wesprą w razie konfliktu Pakistanu przeciw Indiom, Islamabad musi tym bardziej pilnować swej afgańskiej flanki.
Wyjście z Afganistanu określi pozycję USA w regionie
Teraz USA chcą, by w Afganistanie pozostał rząd koalicyjny, w którym talibowie zajmą jakieś gabinetowe stanowiska w ramach obecnej struktury i pod rządami prezydenta Hamida Karzaja. Talibowie będą zapewne chcieli z czasem nowego rządu. W gruncie rzeczy liczą na to, że w stosownym momencie stworzą kontrolowane przez siebie nowe struktury władzy z elementami dawnej koalicji - przewiduje Stratfor. Jakkolwiek siły ISAF doprowadzą do końca tej wojny, przed nimi jest jeszcze długi, skomplikowany proces, podczas którego nadal toczyć się będą walki. Jednak to, jak kończą się wojny, nigdy nie jest kwestią trywialną - podsumowuje Stratfor - i dlatego niedawne sugestie Pentagonu, że wojska USA z czasem zaprzestaną działań stricte bojowych, są ważne, bo mogą być warunkiem wstępnym do podjęcia negocjacji. Zwłaszcza jeśli strategia wyjścia USA z tej wojny i pozyskanie wsparcia Pakistanu ma na przyszłość określić pozycję Ameryki w tym regionie.
ja, PAP