Czy pan Mariusz Sokołowski (rzecznik komendanta głównego policji - red.) był w Sosnowcu? Czy komendant wojewódzki, który wyjeżdżał z Katowic do Wrocławia, interesował się w ogóle tą sprawą? - pyta na antenie Radia Zet Krzysztof Rutkowski komentując słowa Sokołowskiego, który twierdzi, że policja dochowała wszystkich procedur w sprawie sześciomiesięcznej Madzi z Sosnowca. Rutkowski ocenia też, że obecnie "na grobie dziecka tańczą politycy, policjanci i prokuratorzy".
Rutkowski oskarża policję, że ta nie zapewniła Katarzynie W., matce sześciomiesięcznej Madzi, opieki policyjnego psychologa. Policja twierdzi tymczasem, że z pomocy psychologa zrezygnował mąż 22-latki. Detektyw nie daje jednak wiary tym zapewnieniom. - Uważam, że nawet jeśli policjanci przyszli, podrzucili te papiery ITAKI, a między te papiery wrzucił tę tzw. pomoc psychologa, żeby ktoś to podpisał, to nie jest próba nawiązania kontaktu. Powinien być policjant wyznaczony do kontaktów z rodziną, który powinien spotkać się ze wszystkimi z rodziny, przekonać ich do stałej obecności w jednym miejscu. My tak zrobiliśmy, ja powiedziałem: to jest Radek, który będzie z wami cały czas, czy tego chcecie czy nie. Dzięki temu wiedzieliśmy, jakie są ich reakcje i mogliśmy ocenić sytuację. Były zarzuty wobec mnie, że my izolowaliśmy rodzinę od policji. To nieprawda - przekonuje Rutkowski.
Półroczna Magda zaginęła 24 stycznia. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynka została porwana. 2 lutego, w rozmowie z Rutkowskim, Katarzyna W. przyznała, że doszło do nieszczęśliwego wypadku i że ukryła zwłoki dziecka. Dzień później pokazała policjantom miejsce ukrycia zwłok Magdy. Prokuratura przedstawiła kobiecie zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.
Radio Zet, arb