EFE i niektóre inne europejskie agencje prasowe podkreślają w depeszach z Madrytu, że hiszpański minister sprawiedliwości Alberto Ruiz-Gallardon i jego poprzednik Francisco Caamano wyrazili "maksimum uznania" dla wyroku Sądu Najwyższego. "Świadczy on o normalnym funkcjonowaniu naszych instytucji, przestrzeganiu zasad, jakimi kieruje się państwo prawa" - oświadczył minister. Podkreślił jednocześnie, że za wyrokiem nie kryje się "żadna ocena polityczna" działalności skazanego sędziego.
Garzon, jak przypominają AP i AFP, chciał wyjaśnić losy ponad 100 000 przeciwników gen Francisko Franco wymordowanych pod koniec wojny domowej (1936-1939) i w początkowym okresie dyktatury. Podobnie, doprowadzając w 1998 roku do zatrzymania w Londynie b. dyktatora Chile Augusto Pinocheta, chciał postawić go przed sądem za zabójstwa polityczne dokonane na obywatelach Hiszpanii w czasie dyktatury wojskowej (1973-1990).
Sędziemu Garzonowi zarzuca się w związku z wszczętym przez niego dochodzeniem w sprawie zbrodni frankizmu, że podejmując to śledztwo, świadomie przekroczył kompetencje sędziego Sądu Krajowego i naruszył ustawę o amnestii z 1977 roku. Dlatego w 2009 r. został odsunięty od sądzenia.
Amnestia ogłoszona w dwa lata po śmierci Franco, w początkowym okresie transformacji ustrojowej w Hiszpanii, uznała zbrodnie popełnione przez władze frankistowskie wobec osób uznanych za zwolenników obalonej Republiki za niekaralne. Uzasadnienie ustawy brzmiało: sprawcy działali "zgodnie z obowiązującym wówczas prawem".
pap