"Niepoważne brednie ludzi o złych zamiarach"
Ks. Lombardi zauważył, że do środków przekazu przeniknęło wiele różnych dokumentów dotyczących m.in. zarządzania finansami w Watykanie. "Są też notatki będące bredniami, których żadna osoba z głową na karku nie uznałaby za rzecz poważną" - ocenił rzecznik, mówiąc o szeroko dyskutowanym dokumencie na temat rzekomego spisku na życie papieża. "Jest coś smutnego w tym, że nielojalnie na zewnątrz przekazywane są wewnętrzne dokumenty, by wywołać zamęt. Odpowiedzialność jest po obu stronach. Przede wszystkim po stronie tego, kto dostarcza tego typu dokumenty, ale również tego, kto stara się je wykorzystać w celu, którym z całą pewnością nie jest umiłowanie prawdy" - podkreślił ks. Lombardi. Jego zdaniem, Kościół i Watykan nie mogą dać "wciągnąć się w wir zamętu", który chcą wywołać ludzie "o złych zamiarach".
"Nie damy się zastraszyć"
Lombardi przypomniał następnie stanowisko Kościoła wobec skandalu pedofilii: "Na szereg ataków na Kościół w związku z nadużyciami seksualnymi odpowiedziano słusznie poważnym i głębokim zaangażowaniem w dalekowzroczną odnowę". Zapewnił przy tym, że Kościół opanował już sytuację i rozwija "silną strategię uzdrowienia, odnowy i zapobiegania dla dobra całego społeczeństwa". "Jednocześnie wiadomo, że ma miejsce poważne zaangażowanie na rzecz zagwarantowania prawdziwej jawności działania instytucji watykańskich, także z ekonomicznego punktu widzenia" - zaznaczył rzecznik, przywołując wprowadzenie nowych norm w sprawie walki z praniem brudnych pieniędzy. "Rozpowszechnione niedawno różne dokumenty mają na celu zdyskredytowanie tego zaangażowania. Paradoksalnie stanowi to jeszcze jeden powód, ażeby kontynuować je w sposób zdecydowany, nie dając się zastraszyć" - ocenił ks. Federico Lombardi. Dodał przy tym, że "kto myśli, by zniechęcić papieża i jego współpracowników do tego zaangażowania, myli się i łudzi".
"Spiski? Nas zajmują problemy ludzkości"
Ksiądz Lombardi odniósł się również do nagłośnionej przez włoską prasę sprawy rzekomych intryg w Watykanie, których celem ma być walka o władzę przed następnym konklawe. "To jasne, że kardynałowie starali się i starają wybrać kogoś, kto zasługuje na szacunek ludu Bożego i może służyć ludzkości naszych czasów wielkim autorytetem moralnym i duchowym" - oświadczył ks. Lombardi. Interpretowanie tego jako "wewnętrznej walki o władzę" nazwał "moralnym prostactwem". "Kto wierzy w Jezusa Chrystusa na szczęście wie, że prawdziwą troską tych, na których spoczywa odpowiedzialność w Kościele, są poważne problemy ludzkości dziś i jutro" - podkreślił rzecznik Watykanu.
PAP, arb