Opozycyjny polityk i jeden z bohaterów pomarańczowej rewolucji 2004 roku stanął przed sądem za to, że będąc szefem MSW w rządzie Julii Tymoszenko z pominięciem prawa przyznał swemu kierowcy dodatek emerytalny w wysokości 40 tys. hrywien (ok. 17 tys. złotych). Łucence zarzuca się także niezgodne z prawem wykorzystanie środków budżetowych podczas obchodów Dnia Milicji w 2008 i 2009 roku oraz łamanie prawa przy wyjaśnianiu okoliczności próby otrucia byłego prezydenta Wiktora Juszczenki.
Straci też majątek?
Prócz kary pozbawienia wolności przedstawiciel oskarżenia, prokurator Dmytro Łobań zażądał skonfiskowania mienia Łucenki, pozbawienia go tytułu urzędnika państwowego, oraz trzyletniego zakazu zajmowania stanowisk państwowych. Oskarżenie domaga się także, by były minister zapłacił grzywnę w wysokości prawie 300 tys. hrywien (ok. 128 tys. złotych).
Łucenko został aresztowany w grudniu 2010 roku, a jego proces ruszył 23 maja ubiegłego roku. Przed rozprawą sądową były minister przez miesiąc prowadził strajk głodowy, co poważnie nadwerężyło jego zdrowie. Lekarze, którzy badali Łucenkę, stwierdzili, że choruje on na marskość wątroby, która może być następstwem głodówki.
Ostra krytyka władz
Aresztowanie i proces Łucenki, podobnie jak skazanie w październiku na siedem lat więzienia byłej premier Tymoszenko, wywołało ostrą krytykę Ukrainy na arenie międzynarodowej. Władzom w Kijowie zarzucono wybiórcze stosowanie prawa wobec przeciwników politycznych.
W styczniu Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy uchwaliło rezolucję zatytułowaną "Funkcjonowanie instytucji demokratycznych na Ukrainie", w której zaapelowano do prezydenta Wiktora Janukowycza o wypuszczenie na wolność przebywających pod strażą członków rządu Tymoszenko, oraz jej samej. ZPRE ostrzegło, że w razie niewypełnienia zawartych w rezolucji zaleceń Ukraina może liczyć się z sankcjami.
eb, pap