Donald Tusk znalazł się dziś w sytuacji, w jakiej znajduje się każdy amerykański prezydent, który przez pierwszą kadencję musi myśleć o utrzymaniu poparcia i zapewnieniu sobie reelekcji, z kolei dzięki drugiej kadencji ma przejść do historii. Tusk pierwszą część planu wykonał, do historii polskiej polityki też już przeszedł (pierwszy premier, który rządzi dłużej niż cztery lata) – teraz musi jednak znaleźć sposób, by zapisać się na kartach historii również jako autor jakiegoś przełomu w funkcjonowaniu państwa. Dziś, poza Orlikami, trudno znaleźć coś, co zostałoby nam po rządach Donalda Tuska. Ilość problemów z jakimi boryka się Rzeczpospolita zamiast się zmniejszać – rośnie. Przerośnięta administracja, kulejące szkolnictwo, dziurawy budżet, niesprawny system opieki zdrowotnej, trzeszczący w szwach system emerytalny – tę wyliczankę można kontynuować bardzo długo. Tusk musi więc reformować – pytanie brzmi: jak i z kim? W otoczeniu premiera na wielkiego reformatora nadaje się chyba tylko Jan Vincent Rostowski – nawet bowiem pracowity minister Michał Boni jest dobry w tworzeniu wizji, ale gorzej jest u niego z ich realizacją.
Brak dobrych współpracowników to nie jedyny problem Tuska. Końcówka ubiegłorocznej kampanii wyborczej pokazała, jakim atutem dla partii potrafi być premier. Wyraźne zwycięstwo wyborcze PO – to w dużej mierze jego zasługa: na wygraną złożyło się kilka ostatnich tygodni kampanii spędzonych w "Tuskobusie", szybkie reakcje na kryzysowe sytuacje (jak choćby śmiertelne potrącenie kibica "Falubazu" w Zielonej Górze), umiejętność wsłuchiwania się w głos opinii publicznej. Dziś tego wszystkiego Tuskowi brakuje – problem jaki rząd ma z umową ACTA i gigantyczne zamieszanie w sprawie refundacji leków są dowodem na to, że premier traci intuicję społeczną, która dotąd go nie zawodziła. I nie jest to wyłącznie wina złych doradców – problemem jest wyraźne wypalenie Tuska. Premier już nie potrafi być kimś, kto pojawia się nagle na scenie i jednym ruchem rozwiązuje problem. Dzisiejszy Tusk cofa się, kluczy, zmienia zdanie, okazuje słabość, ulega.
A słaby Tusk, to słaba PO - Platforma Obywatelska w ostatnich sondażach notuje straty, jakie jeszcze niedawno byłyby trudne do wyobrażenia. To, że ze słabości PO nie potrafi skorzystać PiS, a inne formacje zyskują bardzo niewiele, może wprawdzie napawać Tuska i jego otoczenie nadzieją na odbudowanie hegemonicznej pozycji - jednak dwie akcje zbierania podpisów w sprawie referendum (ACTA i reforma podwyższającą wiek emerytalny) dały zastanawiający wynik. Pod akcją wnioskiem o referendum w sprawie ACTA zebrano kilkaset tysięcy podpisów, pod takim samym wnioskiem w sprawie emerytur jest ich już ponad 1,5 mln. To wyborcy niezadowoleni z polityki rządu Donalda Tuska. Jeśli ktoś będzie potrafił to niezadowolenie zagospodarować – Tusk, zamiast na drodze do historii, znajdzie się na politycznym zakręcie.