Prokuratura podejrzewa, że jesienią 2007 roku - jeszcze jako premier landu Dolna Saksonia - Wulff złamał prawo, spędzając urlop w luksusowym hotelu na wyspie Sylt na zaproszenie producenta filmowego Davida Groenewolda. "Po kompleksowej analizie nowych dokumentów i ocenie dalszych doniesień mediów zachodzi wstępne podejrzenie o przyjmowanie korzyści i udzielenie korzyści wobec byłego premiera Dolnej Saksonii Christiana Wulffa" - podała prokuratura. Prokuratura podkreśliła jednocześnie, że jej celem jest "zbadanie sprawy w drodze formalnego postępowania" i analiza "zarówno okoliczności obciążających, jak i odciążających" prezydenta. Aby wszcząć śledztwo konieczne jest uchylenie chroniącego głowę państwa immunitetu. To pierwszy taki przypadek w historii RFN.
Postępowanie zostanie wszczęte także wobec Groenewolda - w czasie wspólnego urlopu na wyspie Sylt miał on uregulować rachunek za pobyt Wulffa i jego rodziny w hotelu, gdzie doba kosztowała 258 euro. Adwokat prezydenta twierdził jednak, że Wulff zwrócił należność w gotówce. Według agencji dpa za rządów Wulffa land Dolna Saksonia przyznał producentowi filmowemu poręczenia kredytowe, z których jednak Groenewold nie skorzystał.
Od dwóch miesięcy nie milknie krytyka wobec prezydenta RFN, a media rozpisują się o jego relacjach z zamożnymi biznesmenami. Skandal wybuchł w grudniu zeszłego roku, gdy dziennik "Bild" ujawnił, że kilka lat temu Wulff pożyczył pół miliona euro na korzystnych warunkach od żony znajomego przedsiębiorcy, co zataił przed parlamentem Dolnej Saksonii. W kolejnych tygodniach media publikowały coraz to nowe historie o tym, że Wulff chętnie korzystał z zaproszeń do posiadłości zamożnych przedsiębiorców, oferowanych mu rabatów na samochody czy darmowych biletów lotniczych. Dodatkowo prezydentowi zarzucono próbę wywierania nacisku na media - miał on zadzwonić do redaktora naczelnego "Bilda" i prosić o wstrzymanie publikacji artykułu o korzystnym dla niego kredycie.
Christian Wulff jest prezydentem Niemiec od lipca 2010 roku. Dotychczas kanclerz Angela Merkel i większość polityków chadecko-liberalnej koalicji rządzącej broniło prezydenta, domagając się jednocześnie wyjaśnienia wszelkich zarzutów. Zdaniem niemieckich komentatorów wniosek o uchylenie immunitetu może przesądzić o dymisji prezydenta. O ustąpienie z urzędu zaapelował do Wulffa polityk Zielonych Christian Stroebele. - Trudno sobie wyobrazić, że wkrótce prokuratura przeprowadzi rewizje w zamku Bellevue (siedzibie głowy państwa) - podkreślił w rozmowie z gazetą "Tagesspiegel". Socjaldemokracja już zapowiedziała, że poprze wniosek o pozbawienie Wulffa immunitetu.
PAP, arb