Tusk zamieni Pawlaka na Palikota?

Tusk zamieni Pawlaka na Palikota?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po pierwszym dniu konsultacji premiera z opozycją w sprawie przygotowanej przez rząd reformy emerytalnej widać wyraźnie, że jeśli Tusk myśli na serio o rewolucji na tym polu, to jego koalicyjnym partnerem nie powinien być Waldemar Pawlak - lecz Janusz Palikot.
Premier od listopada przekonuje nas, że w kwestii emerytur jego rząd będzie niezłomny - aby uratować ZUS przed niewypłacalnością, a przyszłych emerytur przed głodowymi świadczeniami, premier chce podnieść wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67 roku życia. Wprawdzie radykalizm owej reformy łagodzi nieco fakt, że jest ona bardzo rozciągnięta w czasie (zdaniem lubiącego terapie szokowe Balcerowicza - zbyt bardzo) - ale i tak perspektywa, że po 2040 roku każdy Polak i każda Polka będą musieli chodzić do pracy do 67 urodzin, od pewnego czasu spędza obywatelom Rzeczpospolitej sen z powiek. 1,5 miliona Polaków zaniepokoiło się tym faktem do tego stopnia, że podpisali się pod napisanym przez "Solidarność" wnioskiem o referendum w tej sprawie. Tusk jednak referendum nie chce, bo - jak tłumaczy - w tak złożonej sprawie wszystko rozbija się o pytanie jakie w referendum zostanie zadane Polakom. Solidarność chce pytać o to, czy Polacy chcą pracować do 67 roku życia - i na tak zadane pytanie odpowiedź jest oczywista: nie chcą. Tusk przekonuje jednak, że równie dobrze można byłoby spytać, czy Polacy opowiadają się za głodowymi emeryturami - i wówczas mogłoby się okazać, że większość w kwestii reformy emerytalnej popiera jednak rząd.

Referendum w sprawie reformy emerytalnej raczej więc nie będzie - są za to konsultacje z opozycją, ponieważ Donald Tusk w sprawie emerytur nie może być pewien swojego koalicjanta. PSL przyjmuje sprawdzoną w przeszłości taktykę polegającą na tym by połączyć zajmowanie rządowych stanowisk z dystansowaniem się do poczynań koalicyjnego partnera. PSL zgadza się więc na reformę emerytalną, ale nie do końca. Najpierw ludowcy forsowali pomysł, by kobiety dostawały "premię" za urodzenie dziecka w postaci obniżenia wieku emerytalnego o trzy lata, a teraz Waldemar Pawlak stwierdził, że reformę emerytalną można przecież zrealizować tylko w połowie - a drugą połowę zostawić na przyszłą kadencję, kiedy być może te niepopularne decyzje będzie musiał podejmować już ktoś inny.

Wobec niejednoznacznego stanowiska koalicjanta Tusk postanowił więc przypomnieć Pawlakowi, że układ sił w obecnym Sejmie pozwala Platformie rządzić krajem bez PSL-u. Konsultacje wskazały, że z pary potencjalnych koalicjantów w kwestii emerytur Platformie znacznie bliżej jest do Ruchu Palikota niż do SLD. Leszek Miller był wprawdzie w przeszłości jako premier bardzo liberalnym socjaldemokratą - ale teraz, mając w perspektywie ostateczne pogrążenie SLD, przełożył dobro partii ponad ewentualne posady w rządzie - i nie dał się przekonać Tuskowi do zdradzenia lewicowego elektoratu. Palikot, który odkrył jakiś czas temu, że jego serce bije po lewej stronie też niby stawiał twarde roszczenia socjalne - ale to po spotkaniu z nim, a nie z Millerem, premier powiedział, że być może znalazł brakujące głosy niezbędne do tego, by PO mogła przeforsować projekt reformy emerytalnej.

Czy Tusk tylko drażni Pawlaka? Czy chce złamać opór PSL-u w sprawie emerytur szantażując ludowców Palikotem i jego wesołą drużyną? A może premier testuje już nowego koalicjanta? Z zachowawczym PSL-em u boku trudno będzie reformować kraj - więc jeśli Palikot sprawdzi się w emerytalnym boju być może czeka nas nieoczekiwana zmiana miejsc w sejmowej układance.

O reformie emerytalnej czytaj we Wprost.pl:

 

W sprawie emerytur Tusk może liczyć na Palikota?

 

Pawlak: a może niech emerytury zreformują nasi następcy?

 

Balcerowicz: kobiety muszą pracować dłużej - z reformą nie można zwlekać

Tusk i Miller rozmawiali o emeryturach. "My mówiliśmy swoje, premier swoje"

Palikot: nie wejdę do rządu Tuska. Ja go zastąpię