Według lidera PiS, źródłem kryzysu rządu jest jego skład. - To jest rząd, który w oczywisty sposób nie odpowiada, jeśli chodzi o kwalifikacje swoich członków, tym wyzwaniom, przed którymi każdy polski rząd by stał - zaznaczył Kaczyński. - Rząd ma mnóstwo słabych punktów, ale najsłabszym jest Donald Tusk - dodał.
"Jak ja mam żyć z takimi ministrami?"
Skład personalny gabinetu Tuska skrytykował też szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński. - Można by dzisiaj odwrócić rozpaczliwie pytanie, które w kampanii zadał premierowi jeden z rolników: "jak żyć, panie premierze?". Dzisiaj premier mógłby zapytać dziennikarzy: "jak żyć, jak mam takich ministrów, których sam sobie powołałem?" - powiedział Brudziński.
"Tusk wybrał ładnych i niekompetentnych"
- Jak ma sprawować funkcję premiera 40-milionowego kraju polityk, który dobiera współpracowników na najważniejsze stanowiska nie według kompetencji, nie wedle doświadczenia, tylko wedle tego, czy ładnie wypadają w mediach? Praktycznie nie ma resortu, gdzie nie byłoby kompromitacji. Zasada, że do rządu bierzemy ładnych, gładkolicych, elokwentnych, ale zupełnie niekompetentnych w obszarach, którymi mają się zajmować, jest dobra na standardy polityki medialnej, ale nie na sprawne zarządzanie krajem - podkreślił poseł PiS. Jak ocenił, to rodzi takie konsekwencje, jak gwałtowny spadek poparcia zaufania do rządu i do samego premiera.
"Jest dramatycznie"
Według Brudzińskiego, jakiej dziedziny życia byśmy się dotknęli można stwierdzić, że "jest dramatycznie". - Mamy likwidowane szkoły, mamy coraz więcej obowiązków, przerzucanych na ramiona samorządów, bez kierowania na nie środków finansowych, mamy rozpaczliwą próbę premiera ratowania wizerunkowo swojej twarzy, a kończy się to tak kabaretowo, jak siedmiogodzinna debata z internautami w sprawie ACTA - zauważył. - Przerzucenie na kieszenie pacjentów współfinansowania za leki niejednokrotnie ratujące życie to wręcz nikczemność - dodał poseł.
"Tusk wie, że traci poparcie"
Zdaniem polityka PiS, "osinowym kołkiem przebijającym nieudolne serce PO" będzie wykluczenie ludzi najuboższych. - Diagnozuję to, co dzieje się wokół emerytur, nie jako determinację premiera, by ratować system ubezpieczeń społecznych za lat 20 czy 30, ale rozpaczliwą próbę przyklejenia łatki "Donalda-reformatora" - mówił Brudziński. - Donald Tusk wie, że gwałtownie traci poparcie, wie, że jest o włos od przekroczenia granicy kompromitacji i błazeństwa z tymi wszystkimi nominacjami personalnymi, więc z taką determinacją idzie, jak kamikadze na zderzenie, w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego - ocenił Brudziński.
zew, PAP