"Warto rozmawiać"
Według europosła Tadeusza Cymańskiego, warto byłoby, aby zmiany w systemie emerytalnym były owocem szerokiego kompromisu w parlamencie. - Spieszmy się powoli, ta decyzja i ustawa nie musi być przeforsowana w I kwartale - przekonywał Cymański.
Z kolei lider Solidarnej Polski, europoseł Zbigniew Ziobro zadeklarował, że niezależnie od różnic i od tego, że jego ugrupowanie należy do "twardej opozycji", w takich fundamentalnych sprawach Solidarna Polska jest gotowa rozmawiać. - Chciałbym zadeklarować, że niezależnie od naszej zdecydowanej krytyki rządu pana premiera, co nie jest przecież tajemnicą, sporów, ostrych czasami, rożnych doświadczeń, w takich momentach warto o wielu sprawach na chwilę zapomnieć, zawiesić różne emocje, a spotkać się i rozmawiać na temat spraw, które są fundamentalne dla przyszłości naszego kraju - podkreślił lider ugrupowania.
Ziobro podkreślał, że jego ugrupowanie nie podziela wielu racji, którymi kieruje się rząd chcąc przeprowadzić zmiany w systemie emerytalnym. Przyznał jednocześnie, że ma świadomość, iż system emerytalno-rentowy w Polsce nie jest idealny, ale chciałby, aby na konieczne zmiany spojrzeć całościowo. Dodał, że system emerytalno-rentowy jest elementem szeroko rozumianej polityki rodzinnej, która - jak ocenił - jest w Polsce daleka od doskonałości.
Buciki dla Tuska
Eurodeputowany zwracał także uwagę na kryzys demograficzny przed którym stoi nasz kraj - mówił, że Polacy będą najstarszym społeczeństwem w Europie. Lider Solidarnej Polski przekazał szefowi rządu buciki dziecięce, jako symbol potrzeby dbania o rodzinę i wzrost demograficzny. Lider Solidarnej Polski oświadczył przy tym, że jego ugrupowanie jest zwolennikiem zawarcia umowy, która wykraczałaby poza koalicję i oznaczałaby zgodę na trudne decyzje, ale takie służące polskiej rodzinie.
Tusk się boi, ale reformujePremier Donald Tusk przyznał, że on też "odczuwa wewnętrzny niepokój" w związku z podniesieniem wieku emerytalnego kobiet do 67 lat, bo zdaje sobie sprawę, że to radykalna zmiana. Przypomniał jednak, że nie będzie ona natychmiastowa - reforma zostanie rozłożona na 28 lat.
Jednocześnie Tusk odniósł się krytycznie do wniosku NSZZ "Solidarność" o przeprowadzenie referendum w sprawie podniesienia wieku emerytalnego. - To jest sposób na odrzucenie tego projektu, ja nie mam o to pretensji, tylko nie będę udawał przed państwem, opinią publiczną, że nie wiem jaki jest efekt tego działania - powiedział szef rządu. W ocenie premiera "jest rzeczą dość oczywistą, że tego typu propozycja nie zyska akceptacji w referendum, ponieważ w indywidualnym poczuciu prawie każdego Polaka godzi w jego interes, natomiast chroni interes ogólny publiczny".
Premier tłumaczy: żyjemy coraz dłużej...
Premier - odpowiadając na serię pytań zadanych mu na początku spotkania - podkreślił, że korzystając ze wszystkich przesłanek naukowych i zdroworozsądkowych, może z dużą pewnością powiedzieć, że ludzie będą żyli coraz dłużej. Dodał, że w krajach takich jak Polska, prawdopodobnie ten trend będzie wyraźniejszy, niż w "krajach o wyższym poziomie cywilizacji". - Żyjemy coraz dłużej i będziemy żyli coraz dłużej, z tego wynika jednoznaczny wniosek, że nie utrzymamy tego wieku emerytalnego, który mamy dzisiaj - podkreślił szef rządu.
Zdaniem Tuska, nic nie zwalnia rządu z obowiązku, aby szukać metod na zwiększania dzietności. - Ale byłbym nieuczciwy, gdybym powiedział, że istnieje wypracowany, gwarantowany sposób na zwiększanie dzietności, w taki sposób, który zwolniłby nas z obowiązku podniesienia wieku emerytalnego - zaznaczył. Szef rządu powiedział też, że podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn, "jeszcze niczego nie załatwia".
Po spotkaniu premier przyznał, że atmosfera rozmowy z klubem Solidarnej Polski była "ponadstandardowa, jak na polskie obyczaje polityczne w ostatnim czasie". - Bardzo to doceniam, mówię o klimacie merytorycznej rozmowy widać wyraźnie, że z państwa strony, ta rozmowa nie jest wyłącznie politycznym pojedynkiem "kto kogo" - komplementował swoich rozmówców Tusk.
PAP, arb