Incydent, do którego doszło w bazie Bagram pod Kabulem, spowodował, że na ulice afgańskich miast wyszły tysiące ludzi, wznosząc antyamerykańskie i protalibskie hasła. Według afgańskiego MSW siedem osób zginęło, a 30 odniosło obrażenia podczas gwałtownych protestów w Kabulu oraz w prowincjach Parwan, Logar i Nangarhar na wschodzie kraju. Policja afgańska zaprzecza, by strzelała do tłumu w Kabulu, liczącego ok. tysiąca demonstrantów. W takcie protestów rozwścieczeni manifestanci nacierali na blokady policyjne i rozbijali szyby w samochodach, a policja użyła armatek wodnych, żeby rozpędzić tłum okupujący główną drogę w mieście.
Agencja Reutera zauważa, że podpalenie ksiąg Koranu należy traktować jako wizerunkową porażkę dowodzonych przez USA sił NATO w Afganistanie, które mają wycofać się do końca 2014 roku. Reuters zwraca uwagę, że protesty w kraju nie ustały, chociaż dowódca Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie generał John Allen przeprosił za incydent i nakazał pilne przeszkolenie w zakresie odpowiedniego obchodzenia się ze świętymi księgami takimi jak Koran.
PAP, arb