Z ustaleń CBŚ wynika, każda z firm miesięcznie sprzedawała mniej więcej tysiąc ton soli. Kupowały ją jako tzw. sól wypadową - odpad przy produkcji chlorku wapnia, używany m.in. do posypywania zimą dróg - po mniej więcej 130 zł za tonę i sprzedawały jako spożywczą po mniej więcej 400 zł. Zarabiały na tym rocznie po kilka milionów złotych.
Sól trafiała głównie do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni czy piekarni, skąd mogła trafić do sklepów w całym kraju. Wyniki ekspertyzy soli wykonanej przez biegłych będą znane za kilka dni.
Afera solna - czytaj więcej na Wprost.pl
Rakotwórcze wędliny w polskich sklepach? Wielka afera w branży spożywczej
Rząd obiecuje, że sprawdzi czy niejadalna sól szkodziła zdrowiu
Sawicki: za kontrolę soli odpowiadała Inspekcja Sanitarna
Część z tej soli sprzedawana była w opakowaniach, na których znajdowała się m.in. nazwa jednej z kopalni soli. Tzw. sól wypadowa różni się od soli spożywczej m.in. bardzo dużą zawartością siarczanów sodu. Siarczan sodu, który występuje w nadmiarze w soli sprzedawanej w podejrzanych zakładach, nie jest środkiem wpisanym na listę szkodliwych dla zdrowia, ale jego nadmierne spożycie może powodować zaburzenia żołądkowo–jelitowe.
W sprawie zabezpieczona została obszerna dokumentacja. Policjanci chcą teraz dotrzeć do wszystkich firm, które mogły kupować "rzekomą sól spożywczą" - czyli m.in. do producentów wędlin czy serów.
"Sprawa nie jest prosta"
W sprawie zatrzymano do tej pory pięć osób. Usłyszały zarzuty wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka z przepisów ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, za co może grozić do pięciu lat więzienia.
Poznańska prokuratura poinformowała, że w tej sprawie niewykluczone są w przyszłości decyzje o zaostrzeniu zarzutów. Prokuratura czeka na szczegółowe opinie biegłych dotyczące soli. - Sprawa nie jest prosta, będziemy musieli przeprowadzić szereg specjalistycznych badań i dopiero te badania być może pozwolą nam na zmianę kwalifikacji prawnej czynu - poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus.
"Uczynili z procederu stałe źródło dochodu"
Prokurator wyjaśniła, że po uzyskaniu opinii jest możliwe, że zatrzymani usłyszą zarzut z Kodeksu karnego mówiący o "sprowadzeniu powszechnego niebezpieczeństwa polegającego na zagrożeniu życia i zdrowia wielu osób". Grozi za to do ośmiu lat więzienia.
Podejrzani nie przyznali się do zarzucanych im czynów. W ramach sankcji - oprócz dozoru policyjnego i poręczenia majątkowego - prokuratora wydała nakaz zaprzestania działalności tych firm. Magdalena Mazur-Prus zaznaczyła, że zatrzymane osoby wprowadzały niejadalną sól do obrotu bardzo długo i uczyniły z tego stałe źródło dochodu.
Śledztwo w sprawie afery solnej wszczęto po informacji od dziennikarzy.
zew, PAP