Przyczyną pozwu była wypowiedź Sasina z 2011 r. dla "Naszego Dziennika". Mówił tam m.in.: "Sami słyszeliśmy z Maciejem Łopińskim od personelu obsługującego gości w jednej z placówek prezydenckich w Warszawie, jak niedługo po katastrofie świetnie bawili się na zakrapianym alkoholem spotkaniu Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski. Według relacji byli wówczas w doskonałych nastrojach i w pewnym momencie Komorowski miał podobno powiedzieć do Sikorskiego: »Lecha nie ma, ale został nam jeszcze ten drugi«. Na co Sikorski: »Nie martw się, Bronek, mamy jeszcze jedną tutkę«. Jak nam mówiono, takie słowa tam wtedy padały".
Pozew wnosi, by sąd nakazał Sasinowi przeprosiny w "NDz", w których miałby on przyznać, że informacja o takiej rozmowie jest nieprawdziwa. - Nie ma to być cała strona, ale wielkość czcionki jest określona - podał Łochowski. Pozew nie zawiera roszczeń natury finansowej (oprócz kosztów wykupu ogłoszenia w NDz"). Reprezentujący pozwanego mec. Grzegorz Rybicki wnosi o oddalenie pozwu.
Sasin w 2011 r. został posłem Prawa i Sprawiedliwości z okręgu podwarszawskiego. Zgodnie z prawem to na pozwanym ciąży obowiązek wykazania prawdziwości swych słów lub chociażby dowiedzenia, że działał w imię interesu publicznego, wobec czego nie może ponosić odpowiedzialności cywilnej.
ja, PAP