Tak znaczny, niespotykany od czasów zimnej wojny, wzrost wydatków na obronę, uchwalony wcześniej przez Kongres, prezydent uzasadnił potrzebą "docenienia wysiłku sił zbrojnych USA", prowadzących - jak przypomniał - wojnę z terroryzmem.
Budżet przewiduje m.in. podwyżkę płac wojskowych o 4,1 procent i wzrost wydatków na mieszkania dla żołnierzy i ich rodzin.
Zakupy broni i sprzętu mają wzrosnąć w 2003 r. o 11 miliardów dolarów. Na badania i rozwój nowych rodzajów broni przeznacza się w budżecie 58 miliardów dolarów, w tym na budowę narodowego systemu obrony antyrakietowej (NMD) 7 miliardów dolarów.
Bush zaapelował jednocześnie do Kongresu o jak najszybsze uchwalenie ustawy o obronie kraju, przewidującej duże wydatki na wzmocnienie zabezpieczeń przed terroryzmem. Blokowana jest ona w Senacie przez posiadających większość w tej izbie Demokratów.
Obserwatorzy zwracają uwagę, że podpisany budżet Pentagonu nie uwzględnia wielkich wydatków na wojnę z Irakiem, które okażą się konieczne w wypadku zbrojnej konfrontacji z tym krajem. Szacuje się, że wyniosą one około 100 miliardów dolarów rocznie. Kosztowna może być także późniejsza okupacja Iraku.
Podpisując budżet obronny Bush podkreślił, że wzrost wydatków zgodny jest z jego polityką aktywnego zaangażowania militarnego na arenie międzynarodowej w obronie interesów USA oraz pokoju i demokracji na świecie.
"Ustawa budżetowa stanowi jasny sygnał dla naszych przyjaciół i sojuszników, że USA będą się trzymać swego kursu, że Ameryka jest zdeterminowana walczyć nie tylko o swoją wolność, lecz także o wolność na całym świecie" - powiedział.
"Jesteśmy zdecydowani i pokonamy terroryzm. Aresztowaliśmy już tysiące zabijających z zimną krwią morderców. Wojska amerykańskie pokonają każdego wroga" - mówił prezydent.
nat, pap