Afganistan: amerykański żołnierz zastrzelił 17 cywilów

Afganistan: amerykański żołnierz zastrzelił 17 cywilów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do ostrzelania cywilów przez żołnierza doszło po tygodniach zaostrzonych stosunków między siłami USA a afgańskimi władzami w następstwie spalenia ksiąg Koranu w amerykańskiej bazie (fot. EPA/ARSHAD ARBAB/PAP) 
Nawet 17 Afgańczyków zginęło lub doznało obrażeń, gdy zaczął do nich strzelać amerykański żołnierz w południowej prowincji Kandahar - podały lokalne władze. Wojskowy został aresztowany, a śledztwo prowadzą wspólnie siły USA i Afgańczycy.

Żołnierz z nieznanych powodów przed świtem otworzył ogień do afgańskich cywilów. - Od 10 do 16 ludzi zostało zabitych lub  rannych - powiedział agencji AFP rzecznik gubernatora prowincji Kandahar, która jest uznawana za bastion talibów. Rzecznik dodał, że w  drodze na miejsce zdarzenia jest delegacja składająca się z  funkcjonariuszy policji, lokalnych władz i dowodzonych przez NATO Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie.

Agencje nadal podają sprzeczne informacje dotyczące liczby ofiar zamachu - według Reutera zginęło 15 osób, EFE pisze o 17 zabitych. Hiszpańska agencja podaje też, że wśród ofiar są kobiety i dzieci. Według kilku źródeł wojskowych amerykański żołnierz, który był sprawcą zamachu przeszedł załamanie nerwowe - dodaje EFE.

Ministerstwo potępia atak

Gubernator powiedział w telefonicznej rozmowie z agencją AP, że  są zabici i ranni, ale nie dysponuje szczegółowymi szacunkami. Z kolei jeden z mieszkańców wioski Akozai, w której doszło do ataku, powiedział, że 16 ludzi zginęło, gdy amerykański wojskowy wtargnął do trzech domów i  zaczął strzelać.  Ministerstwo spraw wewnętrznych w Kabulu wydało komunikat, w którym potępia zamach i zapowiada, że atak będzie przedmiotem dogłębnego śledztwa. Natomiast resort obrony poinformował, że jego szef jest zszokowany i  głęboko zasmucony zabiciem 15 niewinnych cywilów przez siły koalicji -  głosi komunikat ministerstwa.

Napastnika aresztowano

Siły ISAF potwierdziły w komunikacie, że żołnierz USA został umieszczony w areszcie "w związku z incydentem, który spowodował cywilne ofiary", ale nie podały żadnego bilansu. W komunikacie ISAF wyraził "głębokie ubolewanie z powodu incydentu".

Wcześniej rzecznik ISAF kapitan Justin Brockhoff mówił, że do  strzelaniny nie doszło ani w bazie NATO, ani amerykańskiej, ale nie przekazał żadnych innych informacji o okolicznościach zdarzenia. Nie  wiadomo też, czy sprawca znał ofiary. Żołnierz jest obecnie przetrzymywany w bazie NATO, a śledztwo w jego sprawie prowadzą siły amerykańskie we współpracy z władzami afgańskimi -  powiedział Brockhoff. Zaznaczył, że poszkodowani Afgańczycy otrzymali pomoc w natowskich obiektach medycznych. Rzecznik talibów wydal oświadczenie, w którym twierdzi, że zabitych zostało 45 osób, a atak nie był dziełem tylko jednej osoby - podaje EFE, podkreślając, że talibowie często podają w takich sytuacjach zawyżone dane o ofiarach.

Kryzys w relacjach USA-Afganistan

Do ostrzelania cywilów przez żołnierza doszło po tygodniach zaostrzonych stosunków między siłami USA a afgańskimi władzami w  następstwie spalenia ksiąg Koranu w amerykańskiej bazie. Mimo przeprosin ze strony USA w Afganistanie doszło do gwałtownych antyamerykańskich protestów, w wyniku których zginęło ok. 30 ludzi. W serii działań odwetowych ze strony członków afgańskich sił śmierć poniosło sześciu żołnierzy USA. Atak pogłębi jeszcze poważny kryzys w relacjach miedzy Waszyngtonem a Kabulem - pisze Reuters.

ja, PAP