Lokalni działacze PiS grożą odejściem do Solidarnej Polski, jeśli władze partii nie rozszerzą zakresu wewnątrzpartyjnej demokracji. Kulminacyjnym punktem konfliktu mają być wybory do władz okręgów zaplanowane na 17 i18, a także 24 i 25 marca.
– Władze wiedzą, że konflikt w terenie wisi na włosku. Opowieść o wyborach ma spowodować, że ludzie nie będą się wychylać, by nie stracić miejsca na liście - mówi działacz PiS z regionu siedleckiego komentując fakt, że wiceprezes partii Adam Lipiński na spotkaniach z działaczami terenowymi opowiada o perspektywie przyspieszonych wyborów. – Mamy angażować się w akcje, w których przygotowaniu nie uczestniczymy. Pomija się pomysły działaczy terenowych, a efektem są nieprzynoszące efektu odgrzewane kartofle z wyborów prezydenckich. Objazd terenu czy niszowe panele – mówi z kolei polityk PiS z północnej części kraju.
Niezadowolenie budzi sposób, w jaki działacze PiS mają wybrać nowe władze okręgów - początkowo do rywalizacji mieli być dopuszczeni wszyscy ci, którzy zbiorą odpowiednią liczbę podpisów poparcia i przygotują program działania. Potem okazało się, że władze PiS w każdym okręgu rekomendują tylko jedną osobę - a działacze będą mogli głosować jedynie "za" lub "przeciw" tej kandydaturze. – Ostateczna decyzja zapadnie na posiedzeniu komitetu, ale uważam, że to dobre rozwiązanie – przyznaje poseł Joachim Brudziński, członek Komitetu Politycznego. Działacze terenowi twierdzą, że takie rozwiązanie sprawi, że rekomendacje uzyskają wyłącznie osoby związane z "zakonem PC" lub silną obecnie w PiS frakcją młodych.
– Poznań jest przykładem tego, co się dzieje w całej Polsce. Są ludzie, ale struktury nie funkcjonują. A jeśli sytuacja się nie zmieni, za chwilę część z nas najprawdopodobniej przejdzie do Solidarnej Polski – ostrzega jeden z poznańskich działaczy PiS.
Niezadowolenie budzi sposób, w jaki działacze PiS mają wybrać nowe władze okręgów - początkowo do rywalizacji mieli być dopuszczeni wszyscy ci, którzy zbiorą odpowiednią liczbę podpisów poparcia i przygotują program działania. Potem okazało się, że władze PiS w każdym okręgu rekomendują tylko jedną osobę - a działacze będą mogli głosować jedynie "za" lub "przeciw" tej kandydaturze. – Ostateczna decyzja zapadnie na posiedzeniu komitetu, ale uważam, że to dobre rozwiązanie – przyznaje poseł Joachim Brudziński, członek Komitetu Politycznego. Działacze terenowi twierdzą, że takie rozwiązanie sprawi, że rekomendacje uzyskają wyłącznie osoby związane z "zakonem PC" lub silną obecnie w PiS frakcją młodych.
– Poznań jest przykładem tego, co się dzieje w całej Polsce. Są ludzie, ale struktury nie funkcjonują. A jeśli sytuacja się nie zmieni, za chwilę część z nas najprawdopodobniej przejdzie do Solidarnej Polski – ostrzega jeden z poznańskich działaczy PiS.
"Rzeczpospolita", arb