- Dyktator z własnej woli nikogo nie zwolni. To znaczy, że trzeba go do tego zmusić – napisał w swoim apelu Iwaszkiewicz. – Zmusić (prezydenta Alaksandra) Łukaszenkę do zwolnienia z więzień wszystkich więźniów politycznych, a przede wszystkim Siarhieja Kawalenki, mogą tylko rzeczywiste sankcje gospodarcze, takie jak wprowadzenie przez rządy państw Unii Europejskiej zakazu kupna i transportu białoruskich produktów naftowych przez ich terytorium".
Iwaszkiewicz wzywa przy tym wszystkich białoruskich polityków, działaczy społecznych i zwykłych obywateli, którym nie jest obojętny los Kawalenki, by przyłączyli się do jego apelu. - Inaczej śmierć Kawalenki obciąży nasze sumienia – ostrzega. Żona Kawalenki, który znajduje się w szpitalu więziennym w Mińsku, powiedziała w poniedziałek, że waży on już tylko 51 kg przy wzroście 1,82 m, ale zapowiada głodówkę "do końca". Kawalenka, który jest działaczem Partii Konserwatywno-Chrześcijańskiej - Białoruski Front Narodowy (PKCh-BNF), ogłosił głodówkę w chwili zatrzymania 19 grudnia 2011 roku. W połowie stycznia zaczęto go karmić przymusowo, potem przez jakiś czas jadł sam raz dziennie, ale na początku lutego wznowił głodówkę. Pod koniec lutego przeniesiono go z witebskiego aresztu do szpitala więziennego w Mińsku. Opozycjonista został skazany pod koniec lutego na ponad dwa lata kolonii karnej za złamanie warunków odbywania kary z poprzedniego wyroku - z maja 2010 roku. Wówczas sąd skazał go na karę ograniczenia wolności za wywieszenie w Witebsku zakazanej biało-czerwono-białej historycznej flagi białoruskiej. Sąd uznał, że Kawalenka naruszył porządek publiczny i stawiał opór siłom bezpieczeństwa.
Zwolnienia protestującego opozycjonisty domagają się białoruskie siły prodemokratyczne oraz społeczność międzynarodowa.
eb, pap