Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj oskarżył USA, o to że nie współpracują w pełni ze śledztwem dotyczącym zamordowania przez amerykańskiego żołnierza 16 cywilów w afgańskiej prowincji Kandahar. Karzaj poddał w wątpliwość, czy sprawca działał w pojedynkę.
Na spotkaniu z rodzinami zabitych Afgańczyków szef państwa powiedział, że przedstawiciele USA nie wykazywali gotowości do współpracy z delegacją afgańską wysłaną do zbadania masakry.
Strzelało więcej osób?
Krewni ofiar oceniali, że strzelać musiała więcej niż jedna osoba. Mówili też, że nie dostali wszystkich informacji, o jakie prosili Amerykanów.
Karzaj powiedział dziennikarzom, że "tego rodzaju działania i takie zachowanie" nie mogą być tolerowane. - To trwa za długo - ocenił.
"Amerykanie muszą szanować Afgańczyków"
Prezydent zapewnił, że zależy mu na dobrych stosunkach z USA. - Ale staje się to coraz trudniejsze - stwierdził. Zaznaczył, że Amerykanie muszą szanować kulturę i prawo Afgańczyków.
11 marca 38-letni sierżant amerykańskiej armii otworzył ogień do cywilów w wioskach położonych w pobliżu jego bazy. Zabił dziewięcioro dzieci i siedmioro dorosłych, po czym podpalił zwłoki niektórych ofiar.
Niedzielna strzelanina to już kolejny w ostatnim czasie incydent, który kładzie się cieniem na stosunkach między Waszyngtonem a Kabulem. Sprawa wywołała oburzenie i potępienie nie tylko w Afganistanie, ale i na całym świecie.is, PAP