Już trzy dni później armia przerzuciła go do tymczasowego aresztu w Kuwejcie, ale w piątek, po protestach tamtejszych władz, odleciał do Ameryki, gdzie w areszcie będzie oczekiwać na proces. Amerykanie nie posłuchali dramatycznego apelu afgańskiego parlamentu – dzień po masakrze posłowie przerwali obrady, aby zażądać publicznego procesu mordercy tam, gdzie doszło do zbrodni. – Jego wywiezienie jeszcze nie przesądza sprawy – tłumaczył przebywający właśnie w Kabulu amerykański sekretarz obrony Leon Panetta. – Jeszcze może tu wrócić.
Nie wróci.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.