Największy opiniotwórczy dziennik niemiecki zwraca uwagę, że władze Białorusi od dawna "z zimną krwią prowokują Europejczyków".
"Najpierw wyrzucenie dyplomatów, potem afront ze strony prezydenta Łukaszenki, który powiedział o niemieckim ministrze spraw zagranicznych Guido Westerwelle, że woli być dyktatorem niż gejem, a teraz egzekucja dwóch Białorusinów, którzy podobno mieli być odpowiedzialni za zamach bombowy w mińskim metrze" - pisze gazeta.
Zdaniem dziennika Białoruś lekceważy wszystkie apele i ostrzeżenia płynące z Zachodu, a europejskie instrumenty, wykorzystywane do propagowania zachodnich wartości na Białorusi, są nieskuteczne. "Apelami odwołującymi się do moralności oraz sankcjami trudno walczyć z autorytarnym reżimem" - stwierdza autor komentarza.
"Sueddeutsche Zeitung" wskazuje na mnożące się ostatnio apele o zabranie Łukaszence jego "najukochańszego dziecka" - mających odbyć się za dwa lata mistrzostw świata w hokeju na lodzie. Groźba odebrania prawa do organizacji turnieju mogłaby być instrumentem wymuszającym na Łukaszence łagodniejsze postępowanie z własnym narodem. "Gwarancji jednak nie ma" - czytamy.
"Wznowienie pomocy gospodarczej przez Rosję dla władz w Mińsku umożliwiło Łukaszence ponowne zwrócenie się przeciwko własnemu narodowi" - przypomina niemiecka gazeta. "Europa powinna wiedzieć: powrót Władimira Putina na Kreml wzmocnił Łukaszenkę, a UE nie ma wielu możliwości wpływania na Białoruś" - stwierdza komentator. "Chyba, że cena ropy gwałtownie spadnie i Moskwa nie będzie mogła sobie pozwolić na dalsze utrzymywanie sąsiada" - dodaje.
is, PAP