Przyjęta kilka dni temu deklaracja Rady Bezpieczeństwa ONZ udziela poparcia specjalnemu wysłannikowi ONZ i Ligi Arabskiej Kofiemu Annanowi i opracowanemu przez niego planowi pokojowemu, lecz, jak pisze "Washington Post", "nie zawiera za sprawą Rosji - wciąż wiernego sojusznika Asada - mechanizmu egzekwowania założeń planu". "Rosji i Chinom deklaracja Rady Bezpieczeństwa pozwoliła wyjść z twarzą z kłopotliwego sprawiania wrażenia, że bezwarunkowo popierają Baszara Asada. (Deklaracja) daje też Moskwie nadzieję na osiągnięcie wyniku, na jaki liczy: wynegocjowany przez ONZ >pokój<, który pozostawia u władzy obecny reżim. Administracji Baracka Obamy misja Annana stwarza zaś iluzję, że strategia USA przynosi efekty" - ocenia dziennik.
"Tym, czego misja Annana nie oferuje, jest >sposób na położenie kresu przemocy<. Jest wręcz odwrotnie: gwarancja, że rozlew krwi będzie trwać, a sytuacja zapewne się pogorszy. Walka w Syrii zakończy się dopiero wówczas, gdy Asad zostanie do tego zmuszony lub gdy po trupach dojdzie do zwycięstwa" - podsumowuje "Washington Post".
PAP