PATRYK VEGA: Recenzje mają coraz mniejsze znaczenie, szczególnie w przypadku filmów, które stają się wydarzeniami masowymi. Nieważne, czy ludzie mówią wówczas o nim źle, czy dobrze, każdy i tak chce to zobaczyć i wyrobić sobie zdanie. Dziś rolę recenzji coraz częściej przejmują wpisy na forach, które są dla widzów bardziej wiarygodne niż teksty w gazetach.
„To »Ciacho« jest czerstwe" – napisał jeden z krytyków, dodając, że gdyby za złe filmy karano więzieniem, powinien pan dostać dożywocie. Naprawdę nie ruszają pana takie słowa?
Staram się izolować od opinii innych ludzi. Tylko ja wiem, ile włożyłem serca w pracę, ile wysiłku kosztował mnie film, i nie potrzebuję, żeby ktoś mi mówił, czy jest lepszy, czy gorszy od innych moich dokonań. Sam wiem, ile to dla mnie znaczy. A co do recenzentów, to parę lat temu autor „Gazety Wyborczej" dokopał mi za „Pitbulla”, że to jednowymiarowy świat, nieprawdziwy obraz policji i degrengolada. A przy okazji „Ciacha” ten sam człowiek napisał, że jest fanem genialnego „Pitbulla”. W ciągu kilku lat zmienił diametralnie zdanie na temat mojego filmu? „Ciacho” pokazywałem producentce „Matriksa” i „Titanica”, która stwierdziła, że jest to bardzo fajny film w kategorii „Głupi i głupszy”. Jeśli ktoś spodziewał się „Hamleta”, to się zawiódł. Chciałem nakręcić odmóżdżającą komedię, z żartami o seksie analnym. I to się udało. Film jest dobrze zrobiony, ma wielu fanów, zobaczył go milion widzów i powiódł się jako przedsięwzięcie finansowe.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.