Prokurator generalny Andrzej Seremet nie chce karać więzieniem pijanych rowerzystów. Seremet przedłożył już ministrowi sprawiedliwości propozycje stosownych zmian w prawie – informuje "Rzeczpospolita".
Seremet chce, by jazda pod wpływem alkoholu na rowerze była traktowana jako wykroczenie, a nie przestępstwo. - Przepis, kwalifikujący to przewinienie jako przestępstwo, miał działać odstraszająco i ograniczyć zjawisko kierowania rowerem w stanie nietrzeźwym. Ale okazał się nieskuteczny. Takich sprawców przybywa – zaznacza.
W więzieniach przebywają obecnie 5024 osoby skazane za jazdę rowerem po pijanemu - jest ich tylko o 626 mniej niż kierowców samochodów. Tymczasem Skarb Państwa płaci za utrzymanie każdego więźnia ok. 2,5 tys. zł. miesięcznie.
Prokurator generalny ocenia, że posyłanie rowerzystów do więzień niczego ich nie nauczyło. - Wymagają raczej pomocy medycznej - dodaje. Wspomina, że rozpoznawał kiedyś sprawę cyklisty notorycznie jeżdżącego po kieliszku. - Był za to skazany 11 razy i uzbierały mu się 3 lata pozbawienia wolności - wylicza.