"Każdy funkcjonariusz chciałby, żeby przestępca był świadkiem koronnym"
Pełnomocnik Wojtunika, radca prawny Artur Zaborski, wniósł o oddalenie pozwu. Chce on, by sąd przesłuchał szefa CBA na okoliczność "braku jego zamiaru pokrzywdzenia powoda". - Intencja pozwanego jest rzeczą wtórną - mówił pełnomocnik Marka P.
Przyczyną pozwu są słowa Wojtunika z wywiadu dla "Rzeczypospolitej" z grudnia 2010 r. Pytany, czy liczy, że Marek P. będzie świadkiem koronnym, szef CBA odparł, że "każdy funkcjonariusz chciałby, aby przestępca zgodził się zostać świadkiem koronnym". Mówił też, że "Marek P. najprawdopodobniej spajał pozornie rozbieżne interesy, poprzez swoje wpływy przyspieszał i ułatwiał przekazanie majątków, był też sprawny, jeśli chodzi o zbywanie przejętych gruntów". Dodał, że Marek P. "jest osobą zamożną i najprawdopodobniej dużą część swojego majątku zarobił właśnie dzięki działaniom przy Komisji Majątkowej".
Przeprosiny i zadośćuczynienie
Marek P. wytoczył Wojtunikowi procesy cywilny i karny. W procesie cywilnym żąda od szefa CBA przeprosin w "Rzeczpospolitej" oraz zadośćuczynienia finansowego, którego wysokości nie chcieli ujawnić adwokaci żadnej ze stron.
Gdy w 2011 r. media podały informację o procesach, Wojtunik mówił, że to "próba wyłączenia CBA i funkcjonariuszy biura z działań związanych ze śledztwem dotyczącym korupcji w Komisji Majątkowej". - Chciałbym przypomnieć, że już po zatrzymaniu osoba ta składała zawiadomienie na funkcjonariuszy CBA, twierdząc, że go bili, torturowali. Są to fakty, które nie miały miejsca - dodawał. - Jesteśmy w wolnym kraju i każdy każdego może pozwać- podkreślał.
Wyrok zaoczny
W grudniu 2011 r., wobec nieobecności Wojtunika, sąd wydał tzw. wyrok zaoczny, uwzględniając w części pozew. Szef CBA złożył sprzeciw, co sprawiło, że proces ruszył na nowo. Wojtunik nie wiedział ani o złożonym pozwie, ani o terminie rozprawy.
Marek P. został zatrzymany w 2010 r. przez CBA, a następnie aresztowany przez sąd. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach postawiła mu osiem zarzutów, m.in. korumpowania osoby z Komisji Majątkowej, oszustw na szkodę dwóch osób i jednej instytucji na sumę ok. 10 mln zł, nadużycia uprawnień przy sprzedaży nieruchomości i przywłaszczenia 300 tys. zł. Grozi mu 10 lat więzienia. W czerwcu 2011 r. wyszedł z aresztu po wpłaceniu miliona zł kaucji.
W grudniu 2011 r. został on oskarżony wraz z byłym członkami Komisji Majątkowej za nieprawidłowości przy zwrocie Kościołowi ziemi za mienie zagarnięte w PRL. P. jako pełnomocnik instytucji kościelnych słynął z wyjątkowej skuteczności w odzyskiwaniu gruntów. Zgodnie z ustaleniami śledztwa miał też wyszukiwać rzeczoznawców, którzy wydawali fałszywe opinie na temat wartości ziemi, której zwrotu domagał się Kościół. Odzyskiwane atrakcyjne grunty były później sprzedawane w prywatne ręce.
is, PAP