- Co się zaś tyczy różnych ideologicznych stereotypów, niepokoję się za każdym razem, gdy ta lub tamta strona używa zwrotów w rodzaju "wróg numer jeden" - to trąci Hollywoodem i pewną epoką - mówił Miedwiediew pytany o wypowiedź republikańskiego polityka na temat Rosji. Prezydent Rosji dodał, że chciałby udzielić wszystkim kandydatom do nominacji prezydenckiej w USA, nie wyłączając Romneya, dwóch rad. - Po pierwsze, aby prezentując swoje stanowisko posługiwali się głową, rozsądkiem, co przecież nie powinno zaszkodzić kandydatowi na prezydenta, a po drugie powinni spojrzeć na zegarek: mamy obecnie rok 2012, a nie połowę lat 70 -tych - podkreślił.
Na spotkaniu z Miedwiediewem podczas szczytu nuklearnego w stolicy Korei Płd. prezydent USA Barack Obama - nie wiedząc, że rozmowa jest nagrywana - poprosił rosyjskiego przywódcę, aby "dano mu czas" w sprawie tarczy antyrakietowej, przeciw której Rosja protestuje. Romney, komentując dla telewizji CNN słowa Obamy, napiętnował Rosję jako "wroga geopolitycznego numer jeden". Prezydent USA tłumaczył się 27 marca ze swojej wypowiedzi, która wywołała poruszenie w Waszyngtonie. Podkreślił, że w tym roku, gdy odbywają się wybory prezydenckie w USA i Rosji, nikogo nie powinno zaskakiwać, że porozumienie w sprawie tarczy nie może być zawarte szybko. Dodał, że chce spędzić resztę roku na technicznych negocjacjach z Rosją, które mogłyby utorować drogę do przyszłego porozumienia. Jeśli się to uda, "można mieć nadzieję, że w 2013 roku będziemy mieli podstawę, by osiągnąć znaczny postęp w tej i innych sprawach" - zapewnił.
Zdaniem Obamy polityczna reakcja w USA na jego wypowiedź świadczy o tym, że miał rację, mówiąc, że rok 2012 nie sprzyja porozumieniu o tarczy. W czasie rozmowy z Miedwiediewem prezydent USA powiedział, że po tegorocznych wyborach, w których ubiega się o reelekcję, "będzie miał większą swobodę manewru". Wypowiedź podchwyciły w USA prawicowe media, sugerując, że Obama jest gotów do bliżej nieokreślonych ustępstw wobec Rosji. Republikanie zasiadający w Kongresie zażądali od prezydenta wyjaśnień w tej sprawie.
PAP, arb