Obalić Asada w Syrii przez "miękkie lądowanie"

Obalić Asada w Syrii przez "miękkie lądowanie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Być może syryjscy rebelianci powinni zgodzić się na poparte przez prezydenta Baszara el-Asada "sterowane przekazanie" władzy pod egidą ONZ niż dalej przeć ku wojnie domowej, która przyniesie więcej ofiar i zniszczenia - zastanawia się "Washington Post".
Komentator amerykańskiej gazety David Ignatius przypomina, że Asad przystał na sześciopunktowy plan pokojowy specjalnego wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej Kofiego Annana. "Co prawda ów plan "ma wiele słabości, lecz może utorować drogę do »miękkiego lądowania« w Syrii, które mogłoby usunąć Asada bez niszczenia stabilizacji kraju" - pisze.

Komentator "WP" nie odmawia też racji zwolennikom dostarczania broni syryjskiej opozycji, ustanowienia strefy zakazu lotów nad Syrią czy  innych wersji militarnego rozwiązania konfliktu w tym kraju. "Trudno spierać się o słuszność sprawy syryjskiej opozycji; problem jednak tkwi w  tym, że te wojskowe rozwiązania spowodują, iż zginie jeszcze więcej niewinnych cywilów, a delikatna równowaga syryjskiego państwa zostanie zniszczona" - zastrzega Ignatius.

Zwraca uwagę, że "bez względu na to, jak bardzo syryjska opozycja prosiłaby o broń", Stany Zjednoczone nie powinny popełnić w Syrii tego samego błędu, co w Iraku, "gdzie wkroczyły, niszcząc jego strukturę państwową i armię". Autor komentarza wskazuje, że w planie pokojowym główną rolę będą odgrywać Rosja i Chiny - "kraje, które nie zasługują na dobrą prasę". "Nie mam nic przeciwko temu: niech Władimir Putin będzie sobie zwycięzcą, jeśli tylko będzie mógł pomóc jako pośrednik w relatywnie pokojowym odejściu Asada" - ocenia Ignatius.

"Zachód potrzebuje pomocy Rosji w  usunięciu Asada bez wywołania wojny domowej, a Rosja potrzebuje uczestniczyć w przemianach w Syrii, żeby zwiększyć w przyszłości swoje wpływy w świecie arabskim. Oto pragmatyczna logika, która kieruje wysiłkami Annana na rzecz pokoju" - ocenia komentator "Washington Post".

PAP