Chciała złożyć skargę
Kierowca ruszył w stronę zajezdni, zatrzymał się jednak po drodze. Pasażerka oświadczyła, że jest nieuprzejmy i złoży na niego skargę. Kiedy wysiadła, kierowca zabrał 35-centymetrowy gumowy przewód hamulcowy z mosiężną śrubą, który woził ze sobą już od dłuższego czasu, i zaczął bić ją nim po głowie. Pasażerka broniła się, w wyniku szarpaniny wpadli do rowu wypełnionego wodą. Tam studentka, która straciła przytomność, upadła twarzą do podłoża. Kierowca, wstając z rowu, oparł się na jej ciele, przez co jeszcze bardziej zagłębiło się ono w błoto. Następnie zabrał pałkę i nie oglądając się za siebie odjechał. Wyrzucił zakrwawione ubranie, wrócił samochodem do domu, a następnie wyjechał na urlop poza Kraków. Tam 30 sierpnia 2011 roku został zatrzymany.
Nie chciał zabić
Podczas przesłuchania nie przyznał się do zamiaru zabójstwa. Opisał przebieg zdarzenia i podał, że nie miał zamiaru zabić. Stwierdził również, że nie wie, dlaczego tak postąpił; przyznał, iż ofiara nie zasłużyła na śmierć; że żałuje tego, co się stało i chciałby cofnąć czas. Jak wyjaśniał, w tym dniu był zestresowany, a jego zdenerwowanie cały czas narastało, zaś incydent z pasażerką spowodował, że przestał nad sobą panować. Mówił, iż oddalając się z miejsca zdarzenia nie oglądał się za siebie i nie zastanawiał się, co się dzieje z kobietą.
Biegli nie zakwestionowali jego poczytalności. Prokuratura podkreśla, że pozostawiając nieprzytomną kobietę z twarzą w błocie, a następnie zacierając ślady, miał świadomość możliwości nastąpienia śmierci i godził się z tym, wykazując całkowitą obojętność wobec losów ofiary. Mirosławowi Ł. grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
"Krakowskie autobusy są bezpieczne"
21-latka miała podwójne obywatelstwo angielsko-polskie i była studentką historii sztuki w Anglii. Do Polski przyjechała na miesięczna praktykę, którą niebawem miała skończyć. - Podróżowanie krakowskimi autobusami jest bezpieczne. Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo pasażerów, kierowcy przechodzą specjalistyczne testy psychologiczne i stawiamy im inne bardzo wysokie wymagania - zapewniał po zatrzymaniu Mirosława Ł. rzecznik MPK Marek Gancarczyk. Podkreślał, że kierowca ten wcześniej nie był karany i nie było na niego skarg. Nie był etatowym pracownikiem MPK - był zatrudniony w spółce, która świadczy usługi na rzecz MPK; musiał jednak spełnić wszelkie warunki stawiane przed pracownikami MPK, w tym pozytywny wynik testów psychologicznych.
ja, PAP