Jak twierdzą autorzy raportu, łódź z uchodźcami wysyłała sygnały alarmowe, jednak nie udzielono jej pomocy, pomimo że na tym obszarze znajdowały się okręty pod dowództwem NATO. "Okręty pod dowództwem narodowym lub NATO nie wywiązały się z obowiązku przyjścia z pomocą łodzi znajdującej się w niebezpieczeństwie" - czytamy w liczącym 26 stron dokumencie. "To porażka NATO i poszczególnych krajów sojuszu uczestniczących w operacji u wybrzeży Libii" - napisał Tineke Strik, holenderski senator.
Autorzy raportu twierdzą, powołując się na "wiarygodne źródła", że dwa okręty uczestniczące w operacji przeciwko libijskiemu przywódcy Muammarowi Kadafiemu znajdowały się w pobliżu łodzi, gdy ta nadawała sygnał alarmowy.
Rada Europy wezwała NATO do udostępnienia zdjęć satelitarnych z obszaru, na którym doszło do tragicznego zdarzenia, aby ustalić, jakie jednostki sojuszu znajdowały się w pobliżu pontonu.
W reakcji na krytykę Sojusz oświadczył, że otrzymał od władz włoskich wiadomość o małej łodzi znajdującej się w niebezpieczeństwie i przekazał ją wszystkim okrętom NATO, zgodnie z przyjętymi procedurami. - Nie mamy żadnego śladu wskazującego na to, że jakiś samolot bądź okręt widział tę właśnie łódź lub nawiązał z nią kontakt - powiedziała rzeczniczka NATO Oana Lungescu. Oświadczyła, że natowskie samoloty i okręty uczestniczyły przy okazji kontrolowania embarga na broń (dla Kadafiego) w ubiegłym roku w ratowaniu ponad 600 osób i pomagały w dalszych akcjach ratowniczych.
zew, PAP