Dlatego właśnie prezes PiS Jarosław Kaczyński bez wahania stawiał 28 marca pytania w Parlamencie Europejskim: – Chciałbym wiedzieć, dlaczego minister spraw zagranicznych Polski już niewiele po (godz.) 9. (...) wiedział, że wszyscy zginęli. Skąd wiedział? Kilkanaście minut później wiedział już, że katastrofa była wynikiem błędu pilota. Skąd mógł to wiedzieć?. I jeszcze: – Dlaczego samolot spadł, dlaczego się tak bardzo rozpadł, dlaczego wszyscy zginęli (...) znając prawa fizyki, wiedząc, że gdyby katastrofa wyglądała tak, jak było to opisane w raportach rosyjskich, a także – niestety – w polskim oficjalnym raporcie – nie mogłaby mieć tego rodzaju następstw".
De facto po tych słowach nie było reakcji. Prawicowe media uroczyście deklarują tylko, że publiczne wysłuchanie w PE przybliżyło nas do prawdy. Jakiej? Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS w portalu wPolityce.pl: to uprawdopodobnienie wersji, że to był zamach. I nic się nie dzieje. Już nie. Bo o katastrofie smoleńskiej powiedziano wszystko, co można było powiedzieć, słowa straciły moc, a ludzie zainteresowanie.
Anodina gra dla PiS
Paliwo wszystkim teoriom spiskowym dał raport MAK ze stycznia 2011. Słowo „zamach" coraz głośniej padało od wystąpienia Tatiany Anodiny. – Załoga kontynuowała podejście do lądowania, przy czym warunki pogodowe były gorsze od minimum pogodowego. Ostrzeżenia pogodowe nie wpłynęły na decyzje załogi. Pozwolenie na lądowanie nie było wydane. Współpraca z załogą była niewystarczająca – wyliczała szefowa MAK. A odpowiedzialność Rosjan? – Niedostatki w infrastrukturze lotniska pod Smoleńskiem nie były przyczyną katastrofy – stwierdziła Anodina. I jeszcze jedno: – Obecność dowódcy sił lotniczych [gen. Andrzeja Błasika – przyp. red.] oznaczała presję. W krwi dowódcy sił lotniczych znaleziono alkohol etylowy (0,6 promila) – stwierdzał rosyjski raport.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.