PiS - najwierniejszy sojusznik Tuska

PiS - najwierniejszy sojusznik Tuska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kiedy premierowi polityczna ziemia zaczyna usuwać się spod nóg, zawsze może liczyć na Jarosława Kaczyńskiego. Gdy Polacy zaczynają zastanawiać się, czy rząd PO-PSL jest aby na pewno najlepszym z rządów jakie mogliby sobie zafundować - na scenę wkracza Kaczyński, który szybciutko leczy ich z tych wątpliwości.
Czym zajmował się PiS w tygodniu, gdy "Solidarność" protestowała przed Sejmem przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego, a parlament miał głosować nad wnioskiem o referendum w tej sprawie, pod którym podpisało się ponad 1,5 miliona osób? Tak, zgadliście - PiS w tym czasie zajmował się Smoleńskiem i to w wersji "hard". Oto eurodeputowani PiS spotkali się w Brukseli, by sobie porozmawiać na swój ulubiony temat (głównie ze sobą, bo tzw. wysłuchanie publiczne w sprawie katastrofy smoleńskiej nie wzbudziło specjalnego entuzjazmu wśród eurodeputowanych z innych krajów) - i mieli okazję wysłuchać m.in. Jarosława Kaczyńskiego, który oznajmił, że katastrofa coraz bardziej wygląda mu na zamach, ponieważ prezes PiS - ekspert od spraw awiacji i znawca praw fizyki - nie rozumie dlaczego samolot się rozpadł, a wszyscy pasażerowie zginęli. Czyli, drodzy wyborcy, alternatywą dla Tuska z Rostowskim zmuszających was do pracy po kres waszych dni (prawie), jest Kaczyński, który zmusi was co najmniej do rozpoczęcia ruchawki na pograniczu polsko-rosyjskim. I nagle Rostowski wydaje się sympatyczniejszy.

No ale PiS to nie tylko Smoleńsk - powie ktoś. I będzie miał rację! PiS to również spacerowanie po polskich miastach w obronie TV Trwam przed złośliwą KRRiT, która rzuca o. Tadeuszowi Rydzykowi kłody pod nogi. A skoro Rydzyk jest w potrzebie - to trzeba coś zrobić, bo jak nie, to zaraz się okaże, że Radio Maryja popiera renegatów od Ziobry. PiS więc maszeruje: tylko 31 marca - w Szczecinie, Poznaniu i Kielcach, a przy okazji ustami Joachima Brudzińskiego oznajmia, że Polacy-katolicy (w domyśle - wyborcy PiS) są między Odrą a Bugiem u siebie (w domyśle - ci drudzy tutaj wcale u siebie nie są...), a więc wara im od prawdziwej polskiej telewizji. "Wyklęty powstań..."... to jest - "Boże coś Polskę...". I znów Tusk wydaje się na tym tle jakby sympatyczniejszy - nawet ten Tusk, który przekonuje, że gdyby Polacy wypowiedzieli się w referendum na temat wieku emerytalnego byłoby to "szkodliwe dla Polski" (czytaj: mogliby wybrać nie tak jak chce władza). 

Teraz zaś PiS - jakby nie miał jeszcze dość tych wszystkich tematów zastępczych - wziął się za konstytucję, która jest - jakżeby inaczej - dokumentem petryfikującym postkomunizm w Polsce. Że PiS konstytucji nie zmieni - to jasne nawet dla przedszkolaków. Że nie ma pomysłu jak ją zmienić - to też jasne, bo gdyby jakiś pomysł w tej kwestii PiS miało, to Kaczyński opowiadając o nowej konstytucji nie używałby samych ogólników. Po co więc ten temat? Niechybnie po to, żeby jeszcze trochę pomóc Tuskowi - pokazać, że gdy premier - być może niezręcznie - ale jednak zabiera się za sprawy ważne dla Polaków, w tym czasie Kaczyński w oderwaniu od otaczającej go rzeczywistości snuje fantasmagorie o zmianie konstytucji.

I to jest rozwiązanie zagadki, która brzmi: dlaczego Polacy są niezadowoleni z Tuska, a jednocześnie w większości głosują na PO. Brawo, panie prezesie!

PiS szuka tematów zastępczych - czytaj więcej na Wprost.pl:

Kaczyński: konstytucja utrwala postkomunizm w Polsce - trzeba ją zmienić

"Diagnozy Kaczyńskiego są idiotyczne", "PiS coś knuje" - politycy o apelu prezesa PiS w sprawie konstytucji

"Bolszewicka polityka prześladować katolika". Brudziński maszeruje w obronie TV Trwam

Kaczyński o Smoleńsku: to wygląda na zamach