Według "Gazety Wyborczej", powołującej się na informacje, jakie w UKE zdobyła fundacja Panoptykon, policja i służby sięgały po dane telekomunikacyjne ponad 1 mln 856 tys. razy. W 2010 r. uprawnione organy pytały o te dane 1,4 mln razy, co było rekordem w UE.
Gowin: państwo musi ufać obywatelowi
Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni ocenił, że działania służb związane z monitorowaniem billingów telefonicznych muszą być bardziej kontrolowane i rozliczane. Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin ocenił w TVN24, że konieczne jest ograniczenie liczby podsłuchów. Jak podkreślił, potrzeba "namysłu w Radzie Ministrów i poważnej rozmowy z liderami polskich służb". - To nie jest tak, że oni nie mają pewnych argumentów. Polska z wielu powodów może być ponadprzeciętnie narażona np. na ataki terrorystyczne - powiedział Gowin.
- Musimy w Polsce przebudować w ogóle model państwa. Od 20 lat polskie państwo oparte jest na zasadzie podejrzliwości wobec obywateli - dodał minister sprawiedliwości. Jego zdaniem konieczne jest zaufanie wobec uczciwych obywateli oraz twarde egzekwowanie prawa wobec tych, którzy je naruszają. - Problem nie leży w złych rozwiązaniach legislacyjnych, ale w praktyce niektórych służb - dodał szef resortu sprawiedliwości.
MSW obiecuje zmiany
MSW poinformowało, że z inicjatywy ministra Jacka Cichockiego powstał zespół, który ma przygotować zmianę przepisów umożliwiającą większą kontrolę nad wykorzystaniem przez służby m.in. danych telekomunikacyjnych. Wśród rozpatrywanych pomysłów, oprócz skrócenia okresu przechowywania danych, jest powołanie w każdej służbie pełnomocnika do ochrony danych (taka funkcja jest tylko w CBA) oraz ograniczenie możliwości pytania operatorów telekomunikacyjnych do przestępstw zagrożonych karą co najmniej do trzech lat więzienia.
Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski oświadczył, że policja występuje o tego rodzaju dane w ściśle określonych przypadkach, a w sprawie jednego numeru policja jest zmuszona wysyłać co najmniej pięć zapytań do największych operatorów. Dodatkowo funkcjonariusze muszą wysyłać oddzielne zapytania o każdą potrzebną informację, a bywa, że podejrzani korzystają z kilku lub kilkunastu telefonów.
RPO: to przesada
Rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz uważa, że nie ma powodu, by uprawnione instytucje miały aż tak szerokie możliwości w zakresie dostępu do danych obywateli. Za krok w dobrym kierunku uznała ograniczenie przechowywania danych do jednego roku. Poinformowała też, że TK połączył jej skargę z 2011 r. na przepisy dotyczące retencji ze skargą dotyczącą inwigilacji; Trybunał ma już oczekiwane opinie Sejmu i prokuratury w tej sprawie.
Zdaniem generalnego inspektora ochrony danych osobowych Wojciecha Wiewiórowskiego policja i służby "lubią" tę metodę zdobywania danych. - Pozyskują ich coraz więcej i przypuszczam, że będą ich pozyskiwały jeszcze więcej, jeżeli żadne zmiany tutaj nie zajdą - powiedział. Dodał, że po raz pierwszy przedstawiono dane, które można porównać z poprzednim rokiem.
"Przepisy trzeba zmienić"
Według Katarzyny Szymielewicz z Panoptykonu statystyki za 2011 r. są niepokojące. - To kolejny argument za zmianą obecnie obowiązujących przepisów, które pozwalają na swobodne sięganie do danych o naszych połączeniach telekomunikacyjnych - powiedziała.
zew, PAP