Komorowski: wątpimy w rzetelność białoruskich procedur

Komorowski: wątpimy w rzetelność białoruskich procedur

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komorowski opowiada się przeciwko karze śmierci na Białorusi (fot. PAP/Jacek Turczyk) 
Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Stowarzyszenie Młodych Dziennikarzy "Polis" uważają, że brakuje sprzeciwu władz Polski wobec wykonywania wyroków śmierci na Białorusi. Organizacje wystosowały w tej sprawie list otwarty do prezydenta Bronisława Komorowskiego.

W imieniu grupy "Horyzont - przeciw karze śmierci" przy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i Stowarzyszeniu Młodych Dziennikarzy "Polis" pod listem podpisali się szefowa Rady HFPC Halina Bortnowska i prezes SMD "Polis" Maciej Sopyło.

"Ośmielamy się prosić pana o konkretne osobiste działanie w sprawie, która - jak wiemy - bardzo leży panu na sercu. Prosimy, aby mimo trudności i oporów z różnych stron zdecydował się pan podjąć - także na  arenie międzynarodowej - wszelkie możliwe kroki, aby jasno ukazać stanowisko Polski wobec naruszeń praw człowieka na Białorusi, jakim jest wykonywanie w tym kraju wyroków śmierci" czytamy w liście.

"Głos Polski powinien być słyszalny"

Zdaniem autorów listu w tej sprawie brakuje wyraźnego głosu sprzeciwu najwyższych władz Polski. W liście podkreślono, że Białoruś jest ostatnim państwem w Europie przeprowadzającym egzekucje."Skazani zabijani są strzałem w tył głowy. Ani oni, ani ich bliscy nie są informowani o terminie egzekucji. Władze nie wydają rodzinom ciał zabitych, a miejsce pochówku utrzymują w tajemnicy" - napisano w  liście.

"Głos Polski w sprawie wykonywania kary śmierci na Białorusi powinien być słyszalny w Europie i na świecie" - podkreślano. "Dlatego prosimy pana, panie prezydencie, o zaangażowanie zarówno w  sprawę popierania moratorium na wykonywanie kary śmierci na Białorusi, jak i dążeń rodzin osób już straconych o wydanie zwłok zabitych lub  wskazanie miejsc ich pochówku" - zaapelowali Bortnowska i Sopyło.

17 marca państwowa agencja BiełTA podała, że skazani przez białoruski sąd na karę śmierci za zamach w mińskim metrze 2011 roku Dźmitry Kanawałau i Uładzisłau Kawaliou zostali straceni. W liście do prezydenta zwrócono uwagę, że Kawalioua stracono w czasie "gdy jego indywidualny wniosek o naruszeniu prawa do życia był w  trakcie rozpatrywania przez Komitet Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych". "Stanowi to naruszenie prawa międzynarodowego, którego Białoruś jest stroną" - napisano w liście.

"Mówimy jednym głosem, bo wszyscy wątpimy w rzetelność procedur"

Szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek pytana o list w sprawie wyroków śmierci na Białorusi powiedziała, że nie dotarł on jeszcze do Kancelarii Prezydenta. Jak przypomniała jednak, prezydent do tej kwestii odniósł się w niedawnym wywiadzie dla TVP Polonia.

Pytany czy w sprawie stracenia dwóch skazanych przez białoruski sąd na karę śmierci za zamach w mińskim metrze w 2011 roku Unia i Polska powinny mówić jednym głosem. - Tak i mówimy jednym głosem, bo wszyscy wątpimy w rzetelność procedur, procesu sądowego, zapadających wyroków w warunkach państwa, które nie spełnia takich elementarnych wymogów z punktu widzenia mechanizmu demokratycznego. Stąd też są wspólne obawy i wątpliwości dotyczące kary śmierci zastosowanej wobec dwóch młodych Białorusinów być może niesłusznie podejrzewanych - powiedział Komorowski.

is, PAP