Razem czyli osobno
Małżonkowie, którzy z różnych względów nie uznają rozwodu, ale chcą się rozstać, już niedługo będą prawdopodobnie mogli skorzystać z możliwości separacji. Rządowy projekt przepisów w tej sprawie zakłada, że dużo łatwiej będzie uzyskać separację niż rozwód - wystarczy, aby obie strony uznały, że nastąpił zupełny rozkład pożycia w ich związku. Prawnymi skutkami orzekanej przez sąd separacji będzie rozdział majątku, rozstrzygnięcie, z kim pozostanie dziecko, a także ustalenie wysokości alimentów. Poza tym małżonkowie pozostający w separacji nie mieliby prawa zawierać nowych związków, mogliby za to w każdej chwili od niej odstąpić bądź wnieść o rozwód. W roku 1994 i 1996 Sejm odrzucił projekty stworzenia tej instytucji.
- Separacja ułatwi życie wielu osobom, dla których ze względów religijnych rozwód jest nie do przyjęcia. To będzie furtka dla nieudanych małżeństw, utrzymujących się jedynie za sprawą zasady "nierozerwalności kanonicznego związku" - uważa Małgorzata Sochacka z Sanoka.
- Instytucja ta jako dodatkowe obok rozwodu rozwiązanie prawne jest bardzo pożyteczna, gdyż jednym procesem można zastąpić kilka postępowań - powiedział Albert Korczewski z Elbląga.
Nie wszyscy rozmówcy byli tego samego zdania.
- Wprowadzanie separacji to zupełnie niepotrzebne zamydlanie prawa. Jest to próba powolnego blokowania rozwodów. Kto bowiem zaręczy, że w kolejnej nowelizacji Sejm nie uchwali, iż separacja jest niezbędnym preludium do rozwodu, który można uzyskać dopiero kilka lat po jej orzeczeniu? - pyta Dariusz Błaszczyński ze Szczecina.
(RK)
- Separacja ułatwi życie wielu osobom, dla których ze względów religijnych rozwód jest nie do przyjęcia. To będzie furtka dla nieudanych małżeństw, utrzymujących się jedynie za sprawą zasady "nierozerwalności kanonicznego związku" - uważa Małgorzata Sochacka z Sanoka.
- Instytucja ta jako dodatkowe obok rozwodu rozwiązanie prawne jest bardzo pożyteczna, gdyż jednym procesem można zastąpić kilka postępowań - powiedział Albert Korczewski z Elbląga.
Nie wszyscy rozmówcy byli tego samego zdania.
- Wprowadzanie separacji to zupełnie niepotrzebne zamydlanie prawa. Jest to próba powolnego blokowania rozwodów. Kto bowiem zaręczy, że w kolejnej nowelizacji Sejm nie uchwali, iż separacja jest niezbędnym preludium do rozwodu, który można uzyskać dopiero kilka lat po jej orzeczeniu? - pyta Dariusz Błaszczyński ze Szczecina.
(RK)
Więcej możesz przeczytać w 47/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.