Zdaniem Stratforu, władze w Kijowie są świadome tego, że choć poprzednia ekipa rządząca prezydenta Wiktora Juszczenki kładła nacisk na współpracę z NATO, to nie uzyskała dla Ukrainy członkostwa w Sojuszu, a do tego popsuła sobie stosunki z Moskwą. "Pod rządami Wiktora Janukowycza Ukraina jest oficjalnie krajem niezaangażowanym i jawne członkostwo w którymś z bloków wojskowych jest nielegalne. Jednak, jak pokazują to niedawne wydarzenia, nie oznacza to zerwania współpracy w zakresie bezpieczeństwa - ani z Zachodem, ani z Rosją. Kijów ma dużo do zyskania, gdy będzie rozbudowywał więzy z którąś ze stron lub groził, że tak postąpi" - stwierdza komentarz Stratforu.
"Ubieganie się o członkostwo w Wyszehradzkiej Grupie Bojowej dałoby Ukrainie dostęp do fachowej wiedzy wojskowo-technicznej i wzmocniłoby jej pozycję w negocjacjach z Rosją w sprawie cen gazu. W tym samym czasie zwiększenie współpracy wojskowej z Białorusią, kluczowym sojusznikiem Rosji, może być dla Europy sygnałem, że nie powinna naciskać na Kijów w sprawie uwięzienia byłej premier Julii Tymoszenko ani szybkiego podpisania ważnych układów z UE" - ocenia Stratfor.
"Ukraina będzie dbać o to, by współpraca z którąś ze stron nie poszła za daleko. Wie bowiem, że oznaczałoby to zantagonizowanie drugiej strony i podkopanie własnej pozycji. Dlatego nie zanosi się na to, by w bliskiej przyszłości Kijów miał formalnie wstąpić do grupy bojowej Wyszehradu, ani na to, by oddał Rosji lub Białorusi strategiczne elementy pracującego dla wojska ukraińskiego kompleksu przemysłowego" - podsumował swój komentarz ośrodek Stratfor.
zew, PAP