Łatwiej wygrać z Peszką niż z Rosją

Łatwiej wygrać z Peszką niż z Rosją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Franciszek Smuda lubi pokazywać, że jest prawdziwym "twardzielem", który żadnego zawodnika się nie boi - i jeśli tylko chce to może sprawić, by Artur Boruc, czy inny Sławomir Peszko Euro 2012 oglądali na ekranach telewizorów. O ile jednak karę dla Boruca, który - według relacji Smudy - miał raczyć się zbyt dużymi ilościami wina podczas powrotu kadry ze zgrupowania, można jakoś zrozumieć, to kara dla Peszki wydaje się cokolwiek dziwna.
Owszem, Peszko już raz podpadł Smudzie - po meczu z Australią miał zbyt intensywnie topić smutek z powodu porażki w wysokoprocentowych napojach. I ok - jeśli wcześniej kadrowicze ustalili, że na zgrupowaniach kadry tak się zachowywać nie będą, a Peszko te ustalenia złamał - to kara mu się należała. Potem jednak panowie się przeprosili i pomocnik FC Koeln do kadry wrócił.

Teraz sytuacja jest diametralnie inna. Sławomir Peszko nie był na zgrupowaniu, kiedy kolacja na którą się wybrał nieco się przedłużyła, a piłkarz po jej zakończeniu nie potrafił dogadać się z taksówkarzem, który zamiast do domu zawiózł go do izby wytrzeźwień. Fakt - nie był to pewnie przykład sportowego stylu życia. Ale z drugiej strony - czy to co Peszko robi w czasie wolnym od biegania za piłką nie jest jego prywatną sprawą? Jeśli lubi sypiać w izbie wytrzeźwień - to niech tam sypia nawet co noc (z przerwą na pobyt na zgrupowaniach kadry) - byle szybko biegał za piłką, precyzyjnie podawał i celnie strzelał na bramkę przeciwnika. Piłkarze to nie są kandydaci na świętych - ale młodzi ludzie, na których nagle spada deszcz pieniędzy, z czym radzą sobie różnie. Ale trener reprezentacji nie jest od wychowywania swoich zawodników - on ma ich ustawić na boisku w taki sposób, aby wygrywali mecze. Tylko tyle panie Franciszku - choć w przypadku reprezentacji Polski to niestety "aż tyle".

W całej sprawie trudno nie odnieść wrażenia, że Smudzie trochę puszczają nerwy. Na dwa miesiące przed najważniejszymi meczami w trenerskiej karierze szkoleniowca, zamiast rozgrywać w głowie mecze z Grecją, Rosją i Czechami, Smuda wywołuje konflikt w zespole i wyjaśnia z niemiecką policją co zrobił, a czego nie zrobił Peszko. Za kolegą ujął się już Robert Lewandowski - bez którego obecna polska reprezentacja może raczej zapomnieć o strzelaniu bramek. Również kapitan kadry - Jakub Błaszczykowski - zapowiada wstawienie się za piłkarzem FC Koeln. Jasne - Smuda może im powiedzieć: sorry panowie, zasady są zasadami, a zawodnicy ci raczej nie zrezygnują z wyjazdu na Euro 2012. Ale czy w czasie turnieju będą potrafili zagrać na 120 procent dla trenera, który wyrzucił z kadry ich kolegę z powodu, który jest jasny tylko dla samego Smudy? Peszko w kadrze nie błyszczał - ale Lewandowski i Błaszczykowski to nasze jedyne nadzieje na to, że w czasie turnieju nie będziemy oglądać gry wyłącznie pod bramką Wojciecha Szczęsnego.

Panie Franciszku - dla wszystkich jest jasne, że od Peszki jest pan mocniejszy. Ale my wolelibyśmy, aby był pan mocniejszy od trenerów Czech, Rosji i Grecji - i to chyba za to PZPN panu płaci, n'est-ce pas?

O "Peszkogate" czytaj więcej na Wprost.pl:

 

Peszko na pewno nie zagra na Euro

"Z kolacji czasem wraca się późno...". Błaszczykowski i Lewandowski bronią Peszki

Peszko: znalazłem się w niewłaściwym czasie, w złym miejscu

Peszko kłócił się z taksówkarzem. Trafił na izbę wytrzeźwień