Nałęcz o Smoleńsku: nie chce nikogo winić, ale to wina Kancelarii Prezydenta

Nałęcz o Smoleńsku: nie chce nikogo winić, ale to wina Kancelarii Prezydenta

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Egzaminu nie zdała instytucja przygotowująca wizytę, czyli kancelaria prezydenta Kaczyńskiego"(fot. Herok / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
- Państwo i konstytucja zdały egzamin po katastrofie Smoleńskiej, państwo normalnie funkcjonowało, pogrzeby się odbyły. Egzaminu nie zdała instytucja przygotowująca wizytę, czyli kancelaria prezydenta Kaczyńskiego - ocenił w Kontrwywiadzie RMF FM doradca prezydenta Komorowskiego Tomasz Nałęcz.
- To Kancelaria Prezydenta od początku do końca zajmuje się organizacją wizyt takich jak w Katyniu 10 kwietnia – powiedział Nałęcz. - Ludzie, którzy to wtedy organizowali, w większości zginęli. To Kancelaria Prezydenta wybiera lotnisko. To nie Arabski podjął 10 kwietnia decyzję, o której Lech Kaczyński ma wstać i gdzie ma lądować – powiedział.

Wiece? Wybór prezesa Kaczyńskiego

Nałęcz uważa, że „byłoby absolutnym nieszczęściem, gdyby prezydent i premier zaczęli się ścigać z panem prezesem Kaczyńskim na wiece" z okazji rocznicy katastrofy. - To już jest wybór pana prezesa Kaczyńskiego, że w tym dniu narodowej żałoby były premier Kaczyński organizuje wiece. Prezydent był na dwóch mszach świętych. Dla człowieka wierzącego nie ma innego wyjścia tego dnia, jak modlić się za tych, którzy zginęli – powiedział.

Nałęcz nie pochwala tego, że składano kwiaty i znicze na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim. - Ja w ogóle nie jestem zwolennikiem składania wieńców na Krakowskim Przedmieściu, bo zostałem wychowany w takiej mazowieckiej, wiejskiej, katolickiej tradycji - wieńce, znicze składa się na cmentarzu, nie pod miejscem pracy – powiedział.

Kto zawinił?

- Państwo i konstytucja zdały egzamin, bo w tych dniach, kiedy wydawało się, że nic nie jest pewne, państwo normalnie funkcjonowało. Odbyły się pogrzeby, rodziny dostały wsparcie – ocenił Nałęcz. - Moim zdaniem instytucja, która przygotowywała wyjazd prezydenta do Smoleńska, nie zdała egzaminu. Tylko powiedzmy: to była kancelaria prezydenta Rzeczpospolitej – dodał. - Ludzie, którzy to robili, w większości zginęli. Szanuję zmarłych. Natomiast organizowałem niejeden już wyjazd prezydenta, także wyjazd prezydenta niemalże symetryczny do tego z 10 kwietnia, czyli wyjazd z kwietnia 2011 roku. Od początku do końca organizuje to kancelaria prezydenta. To jest porozumienie czterech kancelarii z 2004 roku, jeśli pamiętam. Dlatego jesteśmy w kłopocie - także my, współpracownicy prezydenta - bo gdybyśmy chcieli o tym obszerniej mówić, bylibyśmy w roli osób, które atakują osoby, które zginęły w katastrofie, bo one były organizatorami tego wyjazdu – wyjaśnił.
Eb, rmf fm