- Myślę, że to było pójście o jeden most za daleko - w ten sposób Janusz Palikot odnosi się do swojego wpisu na Twitterze, w którym określił ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina mianem "katolickiej cioty". Palikot przyznaje w ten sposób rację Robertowi Biedroniowi, który w TVN24 przyznał, że wypowiedź ta była niewłaściwa.
- W tej fazie, kiedy musimy walczyć o tolerancję dla tych środowisk (homoseksualistów - red.), moje słowa mogły dać komuś pretekst żeby użyć tych słów w sposób homofobiczny. To nie było celem tego określenia – podkreśla lider Ruchu Palikota. – Jeśli ktoś odebrał moje słowa jako homofobiczne, jest mi przykro z tego powodu - dodaje.
Wcześniej jednak - podczas tej samej rozmowy z Moniką Olejnik - Palikot powtórzył epitet "ciota" pod adresem Gowina. - Kiedy Jarosław Gowin został ministrem sprawiedliwości, to z walczącego intelektualisty katolickiego, którego wszyscy ceniliśmy, stał się tą katolicką ciotą. Powtarzam to określenie bez satysfakcji - tłumaczył. Dodał, że chodzi mu o postawę Gowina w sprawie pedofilii w Kościele i więzień CIA w Polsce. - Gowin uważa, że nie ma problemu więzień CIA póki nie mówimy o więzieniach CIA, oraz że mówienie o nich szkodzi bardziej niż to, że te więzienia w Polsce były. Taka moralność jest dla katolickiego intelektualisty skandalem – przekonuje lider Ruchu Palikota.
Radio Zet, arb