- Moja obecność na mszy za generała Błasika to był obowiązek moralny wobec jednego z dowódców. Rozmowa z wdową po generale była bardzo ważna - mówi na antenie RMF FM minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
Zdaniem szefa MON, raport MAK o przyczynach katastrofy smoleńskiej zawierał "niestosowne sformułowania", które wyprostowane zostały w raporcie komisji Jerzego Millera. Chodzi o sugestie jakoby tuż przed wypadkiem rządowego tupolewa gen. Andrzej Błasik znajdował się w kokpicie i mógł naciskać na pilotów. - Myślę, że rodzina generała Błasika ma prawo do poczucia, że powiedziano nieprawdę - ocenia minister obrony narodowej.
Siemoniak wziął udział we mszy za gen. Błasika, jednak jego obecność wynikała z poczucia "obowiązku moralnego" i nie była formą przeprosin ze strony rządu Donalda Tuska. - Uważam, że nie należy nadinterpretować różnych rzeczy. Zostałem zaproszony na tę mszę. Przyjdę na każdą Mszę za te osoby, które zginęły w katastrofie smoleńskiej - podkreśla szef MON i dodaje, że jego decyzja o udziale we mszy nie była polityczna. - Dla mnie to był gest ludzki, zaproszenie komitetu społecznego było bardzo grzeczne, była prośba żebym tam był. Nie czułem się tam politykiem, który jakąś specjalną rolę odgrywa - przyznaje Siemoniak.
sjk, RMF FM
Siemoniak wziął udział we mszy za gen. Błasika, jednak jego obecność wynikała z poczucia "obowiązku moralnego" i nie była formą przeprosin ze strony rządu Donalda Tuska. - Uważam, że nie należy nadinterpretować różnych rzeczy. Zostałem zaproszony na tę mszę. Przyjdę na każdą Mszę za te osoby, które zginęły w katastrofie smoleńskiej - podkreśla szef MON i dodaje, że jego decyzja o udziale we mszy nie była polityczna. - Dla mnie to był gest ludzki, zaproszenie komitetu społecznego było bardzo grzeczne, była prośba żebym tam był. Nie czułem się tam politykiem, który jakąś specjalną rolę odgrywa - przyznaje Siemoniak.
sjk, RMF FM