Niemieccy lekarze o Tymoszenko: jest chora, nie można jej sądzić

Niemieccy lekarze o Tymoszenko: jest chora, nie można jej sądzić

Dodano:   /  Zmieniono: 
Julia Tymoszenko (fot. Piotr Dyba / NEWSPIX / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Lekarze z niemieckiej kliniki Charite orzekli, że stan zdrowia byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, która obecnie przebywa w więzieniu i uskarża się na silne bóle kręgosłupa, nie pozwala jej na udział w kolejnych procesach sądowych.

- Z medycznego punktu widzenia jej udział w procesie sądowym jest niewskazany - oświadczył szef kliniki, profesor Karl-Max Einhaeupl, po  zbadaniu Tymoszenko w żeńskiej kolonii karnej w Charkowie. Pytany o to czy Tymoszenko może uzyskać fachową pomoc we wskazanym przez władze ukraińskie szpitalu kolejowym w Charkowie, Einhaeupl odpowiedział, że placówka w Charkowie "to dobry szpital, ale przewiezienie do niego Tymoszenko nie oznacza, że (była premier) wyzdrowieje".

11 kwietnia obrońca byłej premier Serhij Własenko powiedział, że jego klientka podejmie ostateczną decyzję w sprawie kuracji w charkowskim szpitalu, kierując się rekomendacją niemieckich lekarzy. Własenko skomentował w ten sposób oświadczenie Prokuratury Generalnej Ukrainy, która poinformowała, że Tymoszenko zgodziła się już na leczenie w  szpitalu kolejowym. 51-letnia Tymoszenko odbywa karę siedmiu lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 r. Była premier, najważniejsza przeciwniczka prezydenta Wiktora Janukowycza, jest przekonana, że wyrok w jej sprawie wydano z motywów politycznych.

Sprawa Tymoszenko doprowadziła do znacznego ochłodzenia stosunków między Ukrainą a Unią Europejską. Bruksela uznała wyrok na byłą premier za dowód wybiórczego stosowania prawa. O uwolnienie Tymoszenko apelowało w styczniu Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (ZPRE). Wezwało ono władze ukraińskie do  wprowadzenia zmian, które przystosowałyby ukraińskie prawo do standardów Rady Europy oraz pozwoliły oczyścić z zarzutów przedstawicieli poprzedniej ekipy rządowej, skazanych na więzienie i sądzonych za  rzekome malwersacje finansowe. Tymoszenko została skazana z artykułu, który zachował się w ukraińskim kodeksie karnym jeszcze z czasów ZSRR. Choć ZPRE ostrzegło władze w Kijowie, że w razie niewypełnienia tych zaleceń Ukraina może liczyć się z sankcjami, na razie ekipa prezydenta Janukowycza nie zareagowała na te ostrzeżenia.

19 kwietnia w Charkowie rozpocznie się kolejny proces Tymoszenko, po  którym może ona spędzić w więzieniu ogółem nawet 12 lat. Proces ten dotyczy machinacji finansowych firmy Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU), którą była premier kierowała w latach 90. Firma ta  handlowała m.in. gazem. Na początku kwietnia ukraińska prokuratura otrzymała także dokumenty mogące świadczyć, że Tymoszenko zleciła w latach 90-tych głośne zabójstwo, którego ofiarą padł parlamentarzysta i biznesmen z Doniecka Jewhen Szczerbań. Tymczasem opozycyjna partia Batkiwszczyna, którą Tymoszenko kieruje zza krat, oświadczyła, że oskarżenia te są wymierzoną w przeciwników politycznych "brudną, niemoralną i bezpodstawną kampanią", za którą stoi wywodzący się także z Doniecka prezydent Janukowycz.

PAP, arb