Dwa lata temu w trakcie kampanii prezydenckiej o Smoleńsku milczał. Bo mu kazali. Teraz na teorii zamachu buduje całą swoją drogę do prezydentury. I wierzy, że wygra. A z nim Antoni Macierewicz, Adam Hofman, Joachim Brudziński i ojciec Tadeusz Rydzyk. Bo to oni rządzą Prezesem. Aha, i jeszcze Jan Pietrzak, który już stał się nadwornym zapiewajłą Prezesa.
I dziękuję Antoniemu Macierewiczowi – zakrzyknął prezes Kaczyński ze sceny na Krakowskim Przedmieściu 10 kwietnia 2012 r. Macierewicz wskoczył na scenę, uśmiechnął się tym swoim tajemniczym uśmiechem, lekko mrużąc oczy, i zakrzyknął: „Jarosław, Jarosław, Jarosław". A wraz z nim kilkudziesięcznotysięczny tłum: „Jarosław, Jarosław, Jarosław". Ja też zakrzyknęłam: „Jarosław, Jarosław”. Stałam wśród tego tłumu, więc dałam się ponieść chwili. I sam Jarosław też się dał, bo też zakrzyknął: „Jarosław, Jarosław”. Opamiętał się dopiero wtedy, kiedy dotarło do niego, że skanduje własne imię na swoją cześć. Zaczął lekko machać rękami do ludzi, coraz zerkając na bratanicę Martę. – I podziękuj blogerom – poinstruowała wuja bratanica Marta, więc podziękował. I tak tym podziękowaniom nie było końca. Choć, uwaga, na liście dziękczynnej więcej żadnych nazwisk polityków nie było. Tylko Macierewicz.
Więcej możesz przeczytać w 16/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.