"Wprost" nr 16: Jarosław Polskę zbaw

"Wprost" nr 16: Jarosław Polskę zbaw

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Dwa lata temu w trakcie kampanii prezydenckiej o Smoleńsku milczał. Bo mu kazali. Teraz na teorii zamachu buduje całą swoją drogę do prezydentury. I wierzy, że wygra. A z nim Antoni Macierewicz, Adam Hofman, Joachim Brudziński i ojciec Tadeusz Rydzyk. Bo to oni rządzą Prezesem. Aha, i jeszcze Jan Pietrzak, który już stał się nadwornym zapiewajłą Prezesa.
I dziękuję Antoniemu Macierewiczowi – zakrzyknął prezes Kaczyński ze sceny na Krakowskim Przedmieściu 10 kwietnia 2012 r. Macierewicz wskoczył na scenę, uśmiechnął się tym swoim tajemniczym uśmiechem, lekko mrużąc oczy, i zakrzyknął: „Jarosław, Jarosław, Jarosław". A wraz z nim kilkudziesięcznotysięczny tłum: „Jarosław, Jarosław, Jarosław”. Ja też zakrzyknęłam: „Jarosław, Jarosław”. Stałam wśród tego tłumu, więc dałam się ponieść chwili. I sam Jarosław też się dał, bo też zakrzyknął: „Jarosław, Jarosław”. Opamiętał się dopiero wtedy, kiedy dotarło do niego, że skanduje własne imię na swoją cześć. Zaczął lekko machać rękami do ludzi, coraz zerkając na bratanicę Martę. – I podziękuj blogerom – poinstruowała wuja bratanica Marta, więc podziękował. I tak tym podziękowaniom nie było końca. Choć, uwaga, na liście dziękczynnej więcej żadnych nazwisk polityków nie było. Tylko Macierewicz.

A ja zrozumiałam, że w tym Jarosławie jest wielka siła, która tłumy porywa. Ludzie płaczą, gdy przemawia, biją brawa i wyśpiewują „Sto lat, sto lat" (choć to przecież manifestacja upamiętniająca katastrofę smoleńską). I że na moich oczach wybucha, ba, wzmaga się to wielkie uczucie. Miłość. Miłość do wodza, przywódcy, bohatera, do… powiedzmy to wreszcie, do przyszłego prezydenta Rzeczypospolitej!

O tym jak Jarosław Kaczyński rozpoczął długi marsz do Pałacu Prezydenckiego przeczytacie w artykule Magdaleny Rigamonti w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".