Dodał, że wszystkie lokale wyborcze w 1203 gminach i miastach, gdzie odbywa się II tura zostały otwarte o godz. 6 rano.
W gminie Gnojno (woj. świętokrzyskie) o godz. 6 otwarto co prawda lokal wyborczy, ale głosowanie się nie rozpoczęło, bo okazało się, że w nazwisku jednego z kandydatów jest błąd literowy. Komisarz wyborczy zgodził się na ręczne poprawienie litery "e" na "a", ale gmina zdecydowała się na wydrukowanie kart bez błędu. Głosowanie rozpoczęło się o 10 i potrwa do północy.
W Trzeszczanach (woj. lubelskie) zwolennik jednego z kandydatów na wójta chciał monitorować lokal wyborczy za pomocą własnych kamer. Nie dostał jednak na to zgody ze względu na tajność głosowania.
Do lokalu wyborczego w Michałowicach (woj. mazowieckie) przyszedł jeden z kandydatów na wójta i nie chciał wyjść. Nie zważał na perswazje nawet szefowej gminnej komisji wyborczej. Pomogła dopiero interwencja policji.
Rymarz powiedział też, że do PKW nie napłynęły oficjalne informacje o złamaniu ciszy wyborczej - napływały sporadyczne sygnały, ale - jak podkreślił Rymarz - najczęściej się nie potwierdzały.
"W przypadku zawiadomienia (o złamaniu ciszy) policja reagowała natychmiast, docierały do nas faksy, informacje z gazet, kopie, ale nie wynikało z tego, że jest to złamanie ciszy - to jest na pograniczu informacji i agitacji" - powiedział Rymarz.
"Ogólnie można powiedzieć, że o ile były emocje po stronie zgłaszających osób, to to się nie potwierdzało" - dodał.
Poinformował ponadto, że 92 proc. terytorialnych komisji wyborczych zdecydowało się na korzystanie w II turze wyborów z systemu komputerowego - na pobranie aplikacji do wprowadzania danych, z którą były kłopoty w I turze. Dodał, że około północy będzie wiadomo, czy system działa dobrze. Jeśli i tym razem będą z nim problemy, PKW ma podjąć decyzję o rezygnacji z korzystania z systemu przy liczeniu głosów.
sg, pap